Polacy uwielbiają ten kierunek. Inflacja wynosi tam 64 procent!

Getty Images / Getty Images / WP / Antalya to miasto chętnie odwiedzane przez kluby PKO Ekstraklasy
Getty Images / Getty Images / WP / Antalya to miasto chętnie odwiedzane przez kluby PKO Ekstraklasy

Inflacja w Turcji nadal jest ekstremalnie wysoka (64 proc.), ale wciąż to niezwykle atrakcyjny kierunek dla Polaków. To tu przyjeżdża na zimowe przygotowania większość ekstraklasowych klubów.

W tym artykule dowiesz się o:

Mowa o aż 16 z 18 zespołów. Tyle będzie tej zimy szlifować formę w tureckim słońcu przed startem wiosennej rundy PKO Ekstraklasy. Z naszych ligowców wyłamały się tylko Piast Gliwice, który poleci do Hiszpanii i Lech Poznań. Mistrz Polski do obrony tytułu będzie szykował się w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Choć inflacja nadal jest tam bardzo wysoka, wynosi 64,3 procent, to nie wpływa na wizerunek atrakcyjnego w oczach reszty Europy (więcej TUTAJ). O tym, dlaczego Turcja jest tak popularna wśród Polaków i z kim tej zimy nie zmierzą się polskie kluby opowiada nam Marcin Hakman. To polski agent piłkarski, który organizował w tym sezonie wyjazd do Turcji dla Zagłębia Lubin, Miedzi Legnica, Stali Mielec i Widzewa Łódź.

Maciej Siemiątkowski, WP SportoweFakty: Dlaczego Turcja jest tak atrakcyjnym kierunkiem dla polskich klubów?
Marcin Hakman, agent piłkarski:

Przede wszystkim przez cenę. W niej mamy zapewnione naprawdę dobre warunki. Wszystko jest na poziomie pięciogwiazdkowego hotelu. Do tego do Turcji przyjeżdża wiele zespołów z innych krajów, co daje możliwość grania atrakcyjnych sparingów w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Hiszpania, wymieniana jako alternatywa, też ma dobre ośrodki, ale ceny są dużo wyższe, a w okresie, kiedy przygotowania mają polskie zespoły, nie ma innych zespołów na atrakcyjnym poziomie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: show polskiego bramkarza. Zobacz, co zrobił na treningu

Jakie są najważniejsze czynniki decydujące o wyborze ośrodków?

Kluby szukają balansu między ceną a jakością. Zwracają przede wszystkim uwagę na boiska i ich położenie od hotelu. Każdy chciałby jak najwygodniejszy hotel i najlepsze boiska w pobliżu. By były one pełnowymiarowe, oświetlone i zadbane.

Czy często zdarzają się kluby z zaskakującymi wymaganiami?

Nieraz chcą dokonać zmian w menu, ale reagujemy z tym na bieżąco. Nie ma jednak przesadnych żądań. Nikt nie dzwoni, by pokoje miał po konkretnej stronie, bo inaczej będzie miał problem. Oni przyjeżdżają do pracy i nie mają wiele czasu na opalanie się czy zwiedzanie. Zdarzają się wprawdzie luźniejsze dni, ale w ciągu dwóch tygodni może trafić się taki jeden.

Ile kosztuje dzienny pobyt piłkarza w Turcji? Dwa lata temu podawano średnią w okolicach 50 euro.

Przez wysoką inflację i wzrost kosztów, ceny w porównaniu do poprzednich lat wzrosły o 20-30 procent. Za 50 euro trudno byłoby znaleźć coś na satysfakcjonującym poziomie. Teraz trzeba liczyć od 60 euro w górę.

Czy do Turcji równie chętnie latają kibice, by w trakcie zimowego urlopu obejrzeć przygotowania swojej drużyny?

Widziałem w tym czasie kibiców z m.in. Warszawy czy Szczecina. Potrafią zorganizować sobie urlop, by odpoczywać i jednocześnie obserwować swoje kluby podczas przygotowań.

Czy trudna sytuacja gospodarcza Turcji odbije się na poziomie ośrodków?

Ceny, które umawiamy w kontraktach, są zapisane w euro. To główna waluta w negocjacjach. Hotele podniosły ceny, ale jakość nie spadła. Ponadto wraz z początkiem roku turecki rząd nałożył podatek turystyczny. Jednak my mieliśmy ceny ustalone już wcześniej, więc dodatkowe opłaty nie powinny nas dotknąć. Zima dla tureckich hoteli jest trudna ze względu na mniejszą liczbę turystów. Niektóre się wtedy zamykają, a te z infrastrukturą sportową muszą utrzymać poziom, by zachęcić do siebie zespoły. Mam nadzieję, że poziom będzie taki jak w poprzednich latach.

Czy inne kluby chętnie umawiają się na sparingi z polskimi ligowcami?

One muszą się ze sobą porozumieć. Przyjazd każdego zespołu umożliwiają agencje menadżerskie, sprawdzamy terminy i próbujemy się porozumieć. Wtedy podpisujemy potwierdzenie. Zdarza się tak, że trenerzy chcą mierzyć się wyłącznie z drużynami z konkretnych krajów. Zawsze wiemy, kogo mamy szukać poszczególnym klubom. Są też wymagania dotyczące poziomu rywala. Każdy chciałby mieć go z jak najwyższej półki.

Z tej puli wypadły rosyjskie zespoły.

Od wybuchu wojny w Ukrainie nie proponuje ich polskim klubom. Sami Polacy i Rosjanie nie chcą ze sobą grać. Przed wybuchem wojny było inaczej, bo rosyjskie ekipy były silne i mecz z nimi był dobrym sprawdzianem. Pamiętam obóz, kiedy tuż po wybuchu wojny klub miał zagrać z Rosjanami. Odwołaliśmy ten sparing. Zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji.

Jak uniknąć kontrowersji związanych z sędziowaniem podczas sparingów? Cztery lata temu głośno było o korupcji podczas meczów kontrolnych na Cyprze, w których brały udział też polskie kluby.

Zgłaszamy mecze do tureckiej federacji. Ponadto na obozy przyjeżdżają też zawodowi sędziowie, w tym z Polski. Nigdy nie spotkałem się z zastrzeżeniami co do ich poziomu ze strony naszych rywali. Było bardzo profesjonalnie. Nie zaobserwowałem tu podobnego co na Cyprze problemu, choć zdarza się, że dochodzi do kontrowersji. Dwa lata temu na sparingu Rakowa Częstochowa sędzia zachowywał się skandalicznie. Jednak był to wyjątek.

Z jakim wyprzedzeniem organizuje pan zimowe wyjazdy na przygotowania?

Im szybciej tym lepiej. Kiedyś kluby siadały do tego w okolicach listopada. Teraz zaczynamy je już w sierpniu, a we wrześniu rozmawiamy o konkretnych ofertach i je dopinamy. Niektóre kluby, jak Zagłębie Lubin od lat odwiedzają ten sam hotel i do ustalenia zostaje tylko liczba osób i transport. Inne zmieniają ośrodki i wcześniej je odwiedzają na miejscu. Najczęściej robią to podczas przerwy na reprezentację.

Czy jest pan w Turcji razem z zespołami?

Tak. Chcę pilnować wszystkich spraw na miejscu i tam reagować. Przy złej pogodzie, trzeba zmieniać plan dnia lub przeorganizować trening. Kiedy komuś zdarzy się kontuzja, to pomagam w przewiezieniu piłkarza na badania lub pomagam przetransportować nowego piłkarza z lotniska do klubu. To dość pracowity okres, muszę być non stop przy telefonie. Najważniejsze, by po powrocie każdy klub był zadowolony, wszyscy wrócili zdrowi i usatysfakcjonowani z przygotowań.

Rozmawiał Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj też:
Szok w Mediolanie. AC Milan wypuścił z rąk pewne zwycięstwo
Kłopoty reprezentanta Polski. Opuścił boisko z kontuzją

Źródło artykułu: WP SportoweFakty