Bo już przed mistrzostwami świata gra defensywna Królewskich nie wyglądała zbyt dobrze, co było jedną z głównych przyczyn tego, że liderem przed rozpoczęciem mundialu była FC Barcelona. Jednak po katarskim turnieju jest nawet gorzej, bo obrona sypie się niemalże w każdym meczu.
Momentami gra zawodników w formacji defensywnej woła o pomstę do nieba, bo Real Madryt traci masę bramek. W tym sezonie, Los Blancos łącznie z czwartkowym meczem Pucharu Króla, rozegrali 27 spotkań i w aż 20 z nich tracili minimum jednego gola. No taka statystyka nie przystoi takiemu klubowi.
Te siedem czystych kont miało miejsce w meczach z CP Cacereno w Pucharze Króla, Realem Valladolid, Elche oraz Getafe w lidze hiszpańskiej, RB Lipskiem i Celtikiem Glasgow w Lidze Mistrzów oraz Eintrachtem Frankfurt w Superpucharze Europy. Jest to naprawdę skromne grono i z pewnością wszyscy w Madrycie wiedzą, że tych drużyn powinno być więcej.
Ale prawda jest taka, że poszczególni obrońcy Królewskich są w tym sezonie, a szczególnie po przerwie związanej z mundialem, w bardzo słabej formie. W styczniu najbadziej zdumiewa dyspozycja Antonio Ruedigera, który miał być znacznym wzmocnieniem zespołu a obecnie nic takiego nie pokazuje.
I można się tylko zastanawiać, co by było, gdyby nie dobra forma Thibauta Courtoisa, który w styczniowych spotkaniach wielokrotnie ratował swój zespół przed utratą bramki. W meczu pucharowym z Villarreal nie dał jednak rady pomóc kolegom i do przerwy Żółta Łódź Podwodna prowadziła 2:0.
Czytaj też:
Zobacz gola Lewandowskiego [WIDEO]
Media: talent zostaje w Dortmundzie
ZOBACZ WIDEO: Świetny kandydat na selekcjonera kadry. Tylko nie ma telefonu