Brazylijczyk Dani Alves popadł w duże problemy. Hiszpanie mają nowe informacje ws. aresztowanego i podejrzanego o napaść na tle seksualnym 39-letniego Brazylijczyka. Dowodem w sprawie mają być już nie tylko nagrania z monitoringu.
23-letnia kobieta twierdzi, że Alves miał dokonać rzekomego gwałtu w nocy z 30 na 31 grudnia w toalecie jednego z nocnych klubów w Barcelonie.
Według "El Periodico", z nagrań monitoringu wynika, że piłkarz oraz młoda kobieta przebywali w łazience około kwadrans.
23-letnia kobieta, która oskarżyła Alvesa o gwałt, miała zidentyfikować na ciele brazylijskiego piłkarza tatuaż (kształt półksiężyca) w okolicach intymnych.
ZOBACZ WIDEO: Rekordowa premia dla Fernando Santosa. Stąd PZPN znalazł pieniądze
Sędzia, który zdecydował o areszcie piłkarza, obawiał się, że na wolności 39-latek wyjedzie do Brazylii, skąd nie byłoby możliwości jego ekstradycji do Hiszpanii.
Ale o aresztowaniu zadecydowały też jego rozbieżności w zeznaniach. Alves nie przyznaje się do winy, ale całą sprawą przedstawił już na trzy różne sposoby.
"Marca" pisze o reakcji jego żony. Joana Sanz początkowo go wspierała, ale teraz usunęła wszelkie ślady po Brazylijczyku na swoich mediach społecznościowych. Skasowała wszystkie zdjęcia, które ma z Danim Alvesem, nawet te z dnia ślubu. Rozstanie, które wydaje się nieuniknione.
Pomijając wszystko, co wydarzyło się z Danim Alvesem, Joana Sanz przeżywa bardzo trudne chwile w życiu osobistym. Matka modelki zmarła kilka dni temu po ciężkiej chorobie.
Czytaj także:
Wątpliwości trenera Pogoni
Czy ktoś dogoni lidera?