We wtorek Fernando Santos został oficjalnie zaprezentowany jako nowy selekcjoner reprezentacji Polski. Asystentami Santosa mają być Łukasz Piszczek i Tomasz Kaczmarek.
Pierwszy z nich nie tak dawno skończył grę w reprezentacji i nie ma żadnego doświadczenia z pracy szkoleniowej.
Nie wszystkim ta kandydatura podoba się też ze względu na grzechy młodości - udział w aferze korupcyjnej.
Na inny wątek uwagę zwraca Paweł Kryszałowicz. Były kadrowicz nie chce Piszczka w sztabie reprezentacji Polski ze względu na brak papierów trenerskich.
ZOBACZ WIDEO: Tak może wyglądać kadra Santosa. Z nich zrezygnuje nowy selekcjoner?
- Łukasz Piszczek nie jest jeszcze trenerem. Nie ma przecież "papierów". Chcąc jeździć samochodem, trzeba mieć prawo jazdy. Żeby być szkoleniowcem, należy mieć licencję, a "Piszczu" na tę chwilę jej nie ma - tłumaczył dla TVP Sport.
Głos w tej sprawie - za pomocą felietonu w "Super Expressie" zabrał Michał Listkiewicz. Były prezes PZPN wziął w obronę byłego reprezentanta Polski.
"Niektórzy chcieliby go ukamienować za grzechy młodości. Z paru setek skazanych za ubabranie się w aferze Fryzjera akurat Łukasz należy do najmniej zasługujących na potępienie. Medialnym Katonom polecam przypadki bardzo znanych redaktorów Piotrów, Tomasza i Kamila. Oszustwa podatkowe, przestępstwa drogowe czy mobbing nie odsunęły ich od zawodu, co w pełni akceptuję" - napisał Listkiewicz.
Fernando Santos otrzymał najwyższy kontrakt w historii polskiej reprezentacji. Według najnowszych doniesień mediów, jego cały sztab ma inkasować łącznie 2 miliony euro. Do tej pory numerem jeden był inny Portugalczyk - Paulo Sousa, którego kontrakt opiewał na 840 tys. euro, czyli ok. 315 tys. zł miesięcznie według ówczesnego kursu.
"Z kominów PZPN popłynął siwy dym. Nowy selekcjoner jest w moim wieku, zatem i dla mnie nie pora jeszcze na fotel i ciepłe kapcie" - zaznaczył.
Czytaj także:
Wątpliwości trenera Pogoni
Czy ktoś dogoni lidera?