Nicolo Zaniolo stał się wrogiem publicznym numer jeden sympatyków Romy. Sytuacja jest napięta do tego stopnia, że przed Koloseum w stolicy Włoch można zobaczyć transparent z napisem: "Zaniolo zdrajca, g... bez honoru!" (więcej TUTAJ).
Po ostatnim meczu Romy w Serie A (1:2 z Napoli) grupa "ultrasów" zebrała się przed domem 23-letniego piłkarza, grożąc mu i dając jasno do zrozumienia, że ma się natychmiast wynosić z klubu.
Reprezentant Włoch, który w zimowym oknie transferowym chciał odejść z Romy (ostatecznie tak się nie stało), w czwartek (2 lutego) przesłał do agencji ANSA specjalne oświadczenie, w którym przerywa milczenie nt. konfliktu z kibicami.
"Wiele rzeczy zostało na mój temat powiedzianych i napisanych w ostatnich tygodniach. I wiele z nich nie jest prawdą. Przybyłem do Rzymu jako nieznana osoba, a fani Romy przywitali mnie jak jednego ze swoich. Dali mi pewność siebie, odwagę i miłość w trudnym momencie" - podkreślił.
ZOBACZ WIDEO: Tego dawno nie było. Fernando Santos kompletnie zaskoczył
"W wieku 23 lat mam doświadczenia, których wielu moich kolegów nie doświadcza przez całą karierę: upadki, podnoszenie się, ponowne upadki, ponowne podnoszenie się, wygrywanie. (...) Pierwszy raz w ostatnich dniach przestraszyłem się jednak o siebie i swoją rodzinę. Poczułem się opuszczony - dodał Zaniolo.
Pomocnik zadeklarował, że cały czas jest do dyspozycji klubu i chce wrócić do rywalizacji o miejsce w składzie Giallorossich.
"Przyszłość jest w naszych rękach: trzymam kciuki i oddaję się całkowicie do dyspozycji rodziny AS Romy" - podsumował.
Zobacz:
"G**** bez honoru!". Fani Romy atakują Zaniolo, interweniowała policja