Pogoń Szczecin czekała na taki mecz od sierpnia. "To było spontaniczne"

PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: bramkarz Dante Stipica wraz z obrońcami Pogoni Szczecin
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: bramkarz Dante Stipica wraz z obrońcami Pogoni Szczecin

Po wygranym 1:0 meczu z Wisłą Płock bramkarz Dante Stipica, a także środkowi obrońcy Pogoni Szczecin serdecznie się wyściskali. Poprzednio nie stracili gola w jednym spotkaniu 27 sierpnia, a następnie trwała ich długa seria niepowodzeń.

Pogoń Szczecin traciła minimum gola w 17 kolejnych meczach ligowych i pucharowych. Solidna za kadencji trenera Kosty Runjaicia obrona rozsypała się po zmianie szkoleniowca na Jensa Gustafssona. Dopiero w niedzielnym, wygranym 1:0 starciu z Wisłą Płock piłka nie znalazła się w bramce szczecinian. Momentami szczęśliwie, ale momentami również dzięki obronom Dantego Stipicy.

- Dla nas najważniejsze było zwycięstwo. Przy okazji udało się zagrać na zero z tyłu i bardzo jesteśmy z tego powodu szczęśliwi. W każdym kolejnym meczu, który nas czeka, również chcemy zdobyć jedną bramkę więcej od przeciwnika. Idziemy dalej - cytuje bramkarza Dantego Stipicę oficjalna strona Pogoni.

Portowcy pozostają poważnymi kandydatami do awansu do europejskich pucharów. Wygrana 1:0 z Wisłą Płock pozwoliła zrównać się liczbą punktów w tabeli PKO Ekstraklasy z Lechem Poznań oraz Widzewem Łódź. Jedyna bramka padła w ostatniej doliczonej minucie po strzale Wahana Biczachczjana. Wcześniej Pogoń zmarnowała ogrom sytuacji podbramkowych z rzutem karnym na czele.

- Przed meczem powiedzieliśmy sobie, że interesuje nas tylko wygrana. Reakcja po ostatnim gwizdku była emocjonalna, spontaniczna. Poczułem, że zwycięstwo jest nagrodą za pracę, którą wykonujemy cały czas. Każdy kibic może być zadowolony z tego meczu - opowiada Dante Stipica.

- Kolejnym naszym przeciwnikiem będzie Raków Częstochowa. Wierzą nadal, że Pogoń może osiągać wielkie cele i liczę na wypełnienie trybun przez kibiców. Liczę, że po meczu z liderem wszyscy będziemy wracać szczęśliwi do domów - dodaje Chorwat.

Czytaj także: Ten trener poprowadzi Arkę Gdynia. Koniec wątpliwości
Czytaj także: Czeski zawodnik dołączył do Ruchu Chorzów

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dla takich akcji przychodzi się na stadion

Komentarze (1)
avatar
random47
27.02.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Uwierzę w nich jak ograją Raków ale mam wątpliwości czy mogą to zrobić bez klasycznego napastnika. Jak mogli przegapić Śpiączkę ???Nieudaczny Adamczuk i jego wielbiciel Mroczek !!