Ten slogan jest bardzo często stosowany w zawodowym futbolu, być może nawet w nadmiarze, przez co trochę bagatelizuje się jego rzeczywiste znaczenie. Doskonale pasuje on jednak do obecnej sytuacji FC Barcelony i rozwoju drużyny Xaviego.
Wygrany Klasyk w Pucharze Króla potwierdził, że Barca idzie w dobrym kierunku właśnie dzięki swojej postawie w defensywie. W zasadzie od początku sezonu potwierdza się, jak wielkie znaczenie dla wyników Barcelony ma ten fundament w postaci solidnej obrony. Katalończycy biją ligowe rekordy, a w 23 spotkaniach stracili tylko 8 goli.
Dzięki temu Barca prowadzi w tabeli z siedmiopunktową przewagą, bo najczęściej była w stanie stworzyć coś w ataku, nawet jeśli nie spisywała się wybitnie dobrze, co dzięki utrzymaniu czystego konta dawało jej punkty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za gol w Meksyku! Stadiony świata
Z kolei w Europie ta defensywa nie była już tak szczelna, co doprowadzało do odpadania z rozgrywek. To jednak zmagania krajowe mogą być bardziej miarodajne w kontekście spojrzenia na budowę zespołu ze względu na długość obserwacji rozwoju gry w obronie.
Zatrzymanie Realu
Dobrą postawę Barcelony w tym zakresie potwierdził Klasyk. Duma Katalonii nie tylko zachowała czyste konto w starciu z Realem, który jeszcze nie tak dawno temu strzelił Liverpoolowi pięć goli, ale też nie pozwoliła na oddanie choćby jednego celnego uderzenia na swoją bramkę.
Statystycy nie potrafią dojść do tego, kiedy ostatnim razem Los Blancos nie sprawdzili bramkarza rywali na Bernabeu, ale według MisterChipa nie wydarzyło się to na pewno w ostatnich 15 latach. Jeżeli chodzi o Klasyki (obojętnie, na którym stadionie), ostatnim razem Real nie oddał celnego strzału w 2010 roku.
Barca po raz trzeci w tym sezonie nie pozwoliła rywalom na oddanie uderzenia na swoją bramkę, a wcześniej miało to miejsce w konfrontacjach z Ceutą (5:0) w Pucharze Króla i z Cadizem (4:0) w LaLidze.
Ekipa Xaviego może pobić wyniki z sezonów 2018/2019 i 2019/2020, gdy bramkarz Blaugrany nie musiał interweniować łącznie w czterech spotkaniach. O poprawie gry w defensywie świadczą także inne statystyki.
Barcelona zanotowała już 20 czystych kont na wszystkich frontach, o pięć więcej niż w całym poprzednim sezonie, a przecież teraz rozegrała 16 spotkań mniej. W ostatnich trzech rozgrywkach Barca traciła średnio ponad jednego gola na mecz, a teraz ten wskaźnik wynosi 0,81.
Do poprawy na pewno będzie postawa w europejskich pucharach, gdzie w 8 pojedynkach Duma Katalonii dała sobie strzelić 15 bramek i ani razu nie zachowała czystego konta. Warto jednak dodać, że wpływ na to miały liczne problemy kadrowe i brak zgrania zwłaszcza na początku zmagań. Z czasem i w Europie sytuacja powinna się poprawić.
Kryptonit na Viniciusa
Dla Xaviego jak zwykle bardzo ważne było zatrzymanie Viniciusa. W tym celu ponownie ustawił Ronalda Araujo na prawej obronie, a plan znów wypalił. Brazylijczyk tylko pięć razy podjął próby dryblingów (dla porównania w meczu z Atletico - 15 razy), a trzy okazały się udane. Araujo pięciokrotnie zabierał mu futbolówkę. Blisko Viniciusa znajdowali się też inni gracze, aby ograniczyć mu swobodę poruszania, ale to Urugwajczyk stanowił dla skrzydłowego Realu główną zaporę nie do przebicia.
Celne wydaje się porównanie "AS-a', że Araujo to kryptonit na Brazylijczyka. W czterech Klasykach, w których stoper został przesunięty na prawą obronę, bilans bramkowy wynosi 9:1 na korzyść Barcelony. Katalończycy wygrali teraz 1:0, w Superpucharze Hiszpanii zwyciężyli 3:1, a w poprzednim sezonie pokonali Real w La Lidze na Bernabeu 4:0.
Do tego można dodać mecz towarzyski z Las Vegas (1:0). Araujo ma ogromny wpływ na powstrzymywania Viniciusa i paraliżowanie ataków Los Blancos, dlatego bardzo go brakowało w pierwszym spotkaniu z Królewskimi w La Lidze w poprzedniej rundzie, gdy ekipa Carlo Ancelottiego wygrała 3:1. Jego absencję dało się też odczuć w Lidze Mistrzów. Bez wątpienia Araujo należy do czołowych obrońców w Europie i jest kluczowym elementem defensywy Barcelony.
Powrót Kounde do formy
Być może najważniejszym piłkarzem Barcelony w Klasyku był jednak Jules Kounde, który trzymał w ryzach obronę przez całe spotkanie, także podczas trudnego początku rywalizacji. Można było mieć co do Francuza wątpliwości, ponieważ zdawał się mieć ostatnio obniżkę formy.
A jednak 24-latek stanął na wysokości zadania i świetnie asekurował swoich kolegów, ubezpieczając odpowiednie sektory boiska. Aż 11 razy wybijał piłkę ze strefy obronnej, a jego skuteczność podań wynosiła 93 proc.
Kounde pokazał, że potrafi trzymać środek obrony, a przez większość sezonu doskonale pilnował prawej strony, dając dodatkową jakość po latach gry na tej pozycji tak przeciętnych piłkarzy jak Sergi Roberto, Aleix Vidal, Nelson Semedo czy Sergino Dest. Jego obecność stanowi wartość dodaną dla potencjału defensywnego Barcy.
Dobra zmiana Marcosa Alonso
Obawy w kontekście składu na mecz z Realem mogło wzbudzić postawienie na Marcosa Alonso kosztem nie w pełni sprawnego Andreasa Christensena. Okazały się jednak bezzasadne. Hiszpan nie odstawał od swoich partnerów z obrony i sumiennie wykonywał swoje obowiązki.
Wyjątkiem mogła być tylko sytuacja z pierwszej minuty, gdy Alonso źle ustawił się w linii, co przyczyniło się do możliwości wejścia z drugiej linii Luki Modricia, ale 32-latka ubezpieczał Kounde. Hiszpan zanotował najwięcej podań w swoim zespole (68) i wygrał najwięcej pojedynków powietrznych (4).
Dla Xaviego to bardzo dobra wiadomość, że także Alonso potrafi wznieść się na odpowiedni poziom, tym bardziej, że Christensen nigdy nie był okazem zdrowia, a częste problemy miewał też Araujo. Dzięki temu defensywa może pozostać solidna nawet przy różnych negatywnych zwrotach akcji.
Christensenowi i Alonso na pewno jednak łatwiej się gra, mając w pobliżu czy to Araujo, czy Kounde z takiej dyspozycji jak w Madrycie. Przekonamy się, czy dobry występ w Klasyku przełoży się na dobrą dyspozycję Hiszpana w dłuższym okresie.
Trzeba też docenić pracę Alejandro Balde, który miał dużo wyzwań po swojej stronie obrony, nie dysponując na lewej flance typowym skrzydłowym do wsparcia, choć starał się pomagać mu Gavi.
Rozwój drużyny
"Marca" po Klasyku pisała, że Xavineta to autobus, a inne media porównują styl Barcelony do catenaccio. Nie ma jednak co obrażać się na styl gry drużyny przy tak dużych osłabieniach kadrowych, a warto zwrócić uwagę, jak pozytywną wiadomością w kontekście budowy zespołu na lata jest poziom defensywy.
Dobry zespół buduje się od tyłu, a Barca wie o tym doskonale, ponieważ w ostatnich latach jej piętą Achillesową było to, że rywale zbyt łatwo potrafili stworzyć zagrożenie pod jej bramką. Dlatego podstawowym wyzwaniem było, i nadal jest, zbudowanie ekipy bezpiecznej w defensywie. Na tej podstawie można potem przechodzić kolejne etapy rozwoju zespołu i liczyć na efektowniejszą grę w ataku.
Zwłaszcza jeśli ma się piłkarzy, którzy samymi zdolnościami indywidualnymi potrafią rozstrzygać pojedynki. Praca Xaviego nie może jednak oczywiście zakończyć się na zbudowaniu obrony, bo wymagań co do estetyki gry na pewno nie da się na dłuższą metę przesłonić trudnościami kadrowymi czy finansowymi. Legendarny pomocnik na pewno zdaje sobie z tego sprawę.
Barcelona potrafiła odejść od swojej filozofii, aby zwyciężyć, a w przypadku Klasyku na Bernabeu potrzebowała wykorzystać w tym celu bardziej pragmatyczne podejście. Zamknąć strefy przed swoim polem karnym i nie narażać się na grę z kontrataku Realu, co ewidentnie utrudniło Los Blancos tworzenie dogodnych okazji.
Nie ma problemu w tym, żeby okazjonalnie wykorzystywać takie warianty, o ile nie wpłynie to na całą filozofię zespołu w skali całego sezonu. W końcu w celu pokonania rywala trzeba być nieprzewidywalnym. Ponadto warto zwrócić uwagę, że w pewnym sensie w ten sposób buduje się w zespole zwycięską mentalność, a przecież o te wygrane chodzi.