W ostatnim pojedynku z Odrą Wodzisław, pomocnik Niebieskich Michał Pulkowski na placu gry przebywał zaledwie kilkadziesiąt sekund. Był to prawdopodobnie ostatni mecz rozgrywany w Polsce w 2009 roku w miarę przyzwoitej temperaturze. Niespodziewany atak zimy zaskoczył wszystkich, ale chorzowianie wydają się nie przejmować swoistą anomalią pogodową. - Gdy wychodzi się na boisko to się o zapomina o zimnie. W dzisiejszych czasach są różne koszulki, które mają zapewnić mięśniom większe ciepło - tłumaczy pomocnik Niebieskich. - Jeśli nie będzie sypał śnieg to nic w grze nie powinno nam przeszkadzać - dodaje zawodnik, który ma sposób na odpowiednie przygotowanie się do pojedynku w takich warunkach. - Na pewno trzeba będzie dołożyć trochę więcej maści rozgrzewających - zastanawia się piłkarz, który bardziej niż o sobie myśli o kibicach, którzy przyjdą w sobotę na Cichą. - Może być problem z frekwencją. Chyba ciężej jest obserwować grę w takich warunkach - przekonuje "Pulo".
Gdyby nie pojedynek Lecha z Wisła, to pojedynek Niebieskich z Lechią byłby najciekawiej zapowiadającym się meczem w dziesiątej kolejce. - Można powiedzieć, że obydwa kluby przebyły podobną drogę. Trener Fornalik wiosną przyszedł na Cichą i odmienił naszą grę. Podobnie było w Lechii, gdzie pojawił się nowy, młody szkoleniowiec i zespół znacznie się zmienił - ocenia Pulkowski. - Nie wiadomo było czy Tomasz Kafarski da radę utrzymać zespół w lidze, a okazuje się, że Lechia robi stałe postępy i z meczu na mecz prezentuje coraz lepiej. Gdańszczanie są drużyną, która początek sezonu może zaliczyć na plus - kończy doświadczony pomocnik czternastokrotnych mistrzów Polski.