"To będzie wyjątkowy mecz". Szwedzi nie tracą wiary w awans

Getty Images / Michael Campanella / Na zdjęciu: piłkarze Djurgardens IF
Getty Images / Michael Campanella / Na zdjęciu: piłkarze Djurgardens IF

- Można się spodziewać, że tym razem zobaczymy mieszankę krótkich podań i bardziej bezpośredniego stylu gry - mówi WP SportoweFakty szwedzki dziennikarz przed rewanżowym meczem 1/8 finału LKE pomiędzy Djurgardens IF a Lechem Poznań.

Mistrzowie Polski będą w Szwecji bronić zaliczki z pierwszego spotkania zakończonego zwycięstwem 2:0. Stawką jest historyczny awans do ćwierćfinału europejskich pucharów.

W Szwecji morale przed drugim starciem obu drużyn nie są wysokie. - Mimo to tutejsi kibice są bardzo podekscytowani. Obecnie rywal jest oczywiście wielkim faworytem do awansu, ale wciąż jest nadzieja - mówi nam Oskar Mansson, dziennikarz portalu fotbollsthlm.se.

- To będzie wyjątkowy mecz, ponieważ Djurgardens nie jest przyzwyczajony do gry na tym poziomie w Europie. Lech powinien spodziewać się jednak wysokiego tempa, dużej energii u przeciwników i przede wszystkim naprawdę dobrej atmosfery na trybunach - dodaje nasz rozmówca.

ZOBACZ WIDEO: Kryzys "Lewego"? Tym żyje polska piłka - Z Pierwszej Piłki #33

Klucz w grze defensywnej?

W pierwszym meczu Lech prowadził grę, stworzył więcej sytuacji i ostatecznie zasłużenie pokonał Djurgardens. Doskonale sprawdziła się taktyka wybrana przez trenera Johna van den Broma. - Goście bronili się tego wieczoru całkiem dobrze, lecz dały o sobie znać pewne problemy - ocenia Mansson.

- Nasz zespół w Poznaniu musiał sobie poradzić bez zawieszonego Ramusa Schullera, czyli kluczowego zawodnika grającego na pozycji defensywnego pomocnika. Do tego doszła kontuzja Carlosa Morosa. No i druga bramka padła właśnie po błędach ich zastępców. Tymczasem to było takie typowe spotkanie na 1:0 - uzupełnia szwedzki dziennikarz.

To będzie inny futbol

Warto wspomnieć, że w meczu rewanżowym Djurgardens również będzie musiało zmierzyć się z pewnymi kłopotami kadrowymi. Na boisku na pewno nie zobaczymy Victora Edvardsena, którego czeka pauza za żółte kartki. - Wraca Schuller to pojawił się kolejny problem. To kreatywny środkowy napastnik, bardzo ważny dla drużyny. Tym razem ofensywa będzie sobie jednak musiała poradzić bez niego - podsumowuje Mansson.

- Szwedzka drużyna jest dobrze zorganizowana, a na własnym boisku zwykle kontroluje mecze. Można się spodziewać, że tym razem zobaczymy mieszankę krótkich podań i bardziej bezpośredniego stylu gry. Piłkarze znowu powinni wyjść w ustawieniu 4-3-3, a najważniejsi powinni być kreatywni gracze jak kapitan Magnus Eriksson oraz szybcy skrzydłowi Gustav Wikheim i Joel Asoro - dodaje.

"Nie są jeszcze w najlepszej formie"

Ciekawą kwestią tego dwumeczu pozostaje to, że choć Lech i Djurgardens spotkały się w 1/8 finału LKE to są na zupełnie innym etapie grania. Pierwsi są w środku PKO Ekstraklasy, a do tego w tym roku musieli już przedzierać się przez wcześniejszą rundę w Europie. Drudzy cały czas czekają na start sezonu Allsvenskan, a starcie sprzed tygodnia było ich pierwszym oficjalnym od kilku miesięcy.

Mansson nie ma wątpliwości, że sytuacja powinna sprzyjać naszemu przedstawicielowi. - Polska drużyna powinna mieć tu atut. Po szwedzkim zespole póki co widać zresztą, że nie są w najlepszej formie. Niemniej wciąż wszystko jest możliwe - zakończył.

Rewanżowy mecz 1/8 finału Ligi Konferencji Europy Djurgardens IF - Lech Poznań w czwartek o godz. 18:45. Transmisja w Viaplay. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.

Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty
Dwóch kibiców zatrzymanych w Szwecji

Komentarze (0)