Po trzymiesięcznej przerwie do gry wracają reprezentacje narodowe. Polacy swoje pierwsze pomundialowe starcie w ramach eliminacji do mistrzostw Europy 2024 rozegrają w Pradze z Czechami. Obie kadry są pewne awansu na nadchodzący turniej.
O tym, jak do spotkania podchodzi się u naszych południowych sąsiadów rozmawiamy z Wernerem Liczką, czeskim szkoleniowcem, który w przeszłości prowadził m.in. Wisłę Kraków czy Groclin Dyskobolię Grodzisk Wlkp.
Bartłomiej Bukowski, WP SportoweFakty: Jak w Czechach przyjęto losowanie grup eliminacyjnych? Czy podobnie jak w Polsce, dla reprezentacji Czech awans jest dziś obowiązkiem?
Werner Liczka: Na pewno jest w nas dużo optymizmu. Dla nas to też duże szczęście mieć taką grupę, gdzie jest dwóch pewniaków do awansu. Dla Czechów Mołdawia, Wyspy Owcze czy Albania to nie są rywale, którzy mogliby być jakąkolwiek przeszkodą. Oczywiście szanujemy wszystkich, ale w naszej opinii faworyci są dwaj - Polska i Czechy.
ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Krychowiak wróci do reprezentacji Polski? "Nie wykluczam tego"
Czy zatem pierwszy mecz z Polską będzie miał dla Czechów szczególne znaczenie?
Dla Czechów przede wszystkim najważniejsze będą punkty zdobyte, albo stracone, z Wyspami Owczymi, Albanią i Mołdawią. Tak więc nie powiedziałbym, aby mecz z Polską był jakkolwiek decydujący. Może on jednak pozwolić na zbudowania dobrych nastrojów, odpowiednich morale na dalsze eliminacje. Dla nas będzie on jednak udany tylko i wyłącznie wówczas, gdy go wygramy i zdobędziemy 3 punkty.
Dobry start byłby dla nas tym ważniejszy, że ostatnie lata były dla w naszej piłce niezbyt udane. Bolał przede wszystkim brak awansu na mistrzostwa świata, zwłaszcza, że po raz ostatni byliśmy na mundialu w 2006 roku.
Czy fakt, że reprezentację Polski objął ostatnio selekcjoner o tak dużym nazwisku, jak Fernando Santos, budzi w Czechach jakikolwiek dodatkowy respekt?
Myślę, że nie, w ogóle nie. Pod tym względem Polska funkcjonuje jednak inaczej niż Czechy. Nie jest to pierwszy obcokrajowiec, który prowadzi polską reprezentację. Polacy są zresztą też przyzwyczajeni do obcokrajowców w polskiej lidze. W Czechach natomiast, w całej historii czeskiej, a wcześniej czechosłowackiej ligi, było zaledwie czterech obcokrajowców, a teraz jest piąty - Duńczyk Brian Priske. U nas jest takie stanowisko, że mamy dostatecznie dobrych fachowców i preferujemy swoich trenerów. Wiem jednak, że w Polsce jest inaczej, pamiętam to jeszcze z czasów, gdy sam tam pracowałem. Macie Niemców, Hiszpanów… u was jest wszystko.
Fernando Santos nie ma jednak łatwego startu. Musi mierzyć się z licznymi urazami, które ostatnio pojawiają się w zasadzie z dnia na dzień. Czy w Czechach dużo miejsca poświęca się nieobecnym Polakom?
W Czechach wszyscy, czy to ludzie w związku, czy w samej reprezentacji, przede wszystkim wyznają zasadę, by patrzeć tylko na siebie i by poprawić to, co było w ostatnim okresie w naszym wykonaniu nieudane. W przeszłości to u nas, w każdym meczu, było mnóstwo problemów, brakowało nam po 10-12 zawodników. Teraz natomiast brakuje nam tylko trzech - Davida Zimy, Vladimira Coufala i Patricka Schicka. Z drugiej strony mamy wielu młodych i utalentowanych piłkarzy.
No właśnie - brak Patricka Schicka, czyli największej dziś gwiazdy czeskiej reprezentacji. Jak bardzo odczuwalna będzie jego nieobecność?
Schick jest dla nas w ataku tak samo ważny, jak dla Polski Robert Lewandowski. Jestem jednak przekonany, że do odniesienia zwycięstwa kluczem będzie posiadanie lepszego zespołu, to znaczy lepszego jako całość, zaczynając od trenera, przez cały sztab, po drużynę. Polska doskonale wie, że nawet taki piłkarz jak Lewandowski, absolutna klasa światowa, nie wygra meczów sam. Moim zdaniem zadecyduje jakość kolektywu.
Co do Schicka jednak zastanawiam się, czy lepiej dla nas, że Schick będzie nieobecny, czy gdyby był obecny. On jednak ostatnie 4 miesiące nie grał w piłkę, a nawet tak topowy piłkarz potrzebuje odpowiedniego nastawienia i rozegranych meczów w nogach.
Mówił pan też o młodych zawodnikach. Jaroslav Silhavy zdecydował się powołać aż 6 debiutantów. Czy to sygnał, że w czeskiej reprezentacji nadchodzi poważna przebudowa?
Jedną sprawą może być chęć przebudowy kadry, ale drugą jest potencjał zawodników, który musi na to pozwolić. Naturalnym musi być, że gdy młody zawodnik trafia do drużyny narodowej to nie dlatego, że jest młody, ale dlatego, że ma odpowiednią jakość. Myślę jednak, że tak właśnie aktualnie u nas jest. Cvancara, Jurasek, Vitik. to są zawodnicy, którzy dotychczas byli w kadrze do lat 21, ale są bardzo dobrzy, odgrywają bardzo ważną rolę w swoich klubach, czy to w Sparcie czy Slavii. Co ważne, mogą być dziś w dobrych nastrojach, bo ich drużyny wygrywają, a oni mają duży wpływ na ich wyniki.
Jak natomiast wygląda dziś w Czechach pozycja samego Silhavy'ego? Po spadku z Ligi Narodów i braku awansu na mundial w Polsce selekcjoner mógłby nie utrzymać stanowiska, on zaś zaczyna 5. rok u sterów czeskiej kadry.
Uważam, że decydująca była tu odpowiednia analiza, widać, że trener wciąż cieszy się zaufaniem władz związku. Prawdą jest jednak, że wyniki nie były najlepsze. Z drugiej strony, zadanie w Lidze Narodów nie było łatwe, bo trafiliśmy do grupy z Portugalią, Hiszpanią i Szwajcarią. Czarnym punktem był jednak przede wszystkim brak awansu na mistrzostwa świata. Aczkolwiek było też w jego pracy dużo pozytywnych punktów.
Ja też widzę w związku z jego pracą postępy, malutkie, ale postępy, zachodzące w czeskiej piłce nożnej zmiany w środowisku. Teraz jednak musi awansować na Euro, zachowując przy tym określony styl gry, ma pokazać nowoczesną piłkę.
Wracając do samego piątkowego meczu, pan, jako osoba zaznajomiona i z czeskim i polskim futbolem, jaki typuje wynik?
Dziś przede wszystkim jestem kibicem naszej reprezentacji. Myślę, że mamy dużo atutów, na tyle, aby ten mecz zakończył się dla nas pozytywnie. Oczekuję dobrego spotkania i lepszego poziomu i sposobu gry, aniżeli Polska pokazała w Katarze. Na pewno będzie to zacięte starcie, ale ufam czeskiej drużynie. Myślę, że Czesi je wygrają.
Czytaj także:
- Początek treningu kadry bez problemów. Nowe informacje ws. ciszy medialnej
- Wicemistrz świata przechodzi na emeryturę. Niedawno świętował 31. urodziny