Real Madryt odnalazł następcę Cristiano Ronaldo. Vinicius zachwyca świat

Getty Images / Burak Akbulut/Anadolu Agency  / Na zdjęciu: Vinicius Junior
Getty Images / Burak Akbulut/Anadolu Agency / Na zdjęciu: Vinicius Junior

"Nie podawaj mu, on gra przeciwko nam" - mówił Benzema o... Viniciusie, kiedy ten stawiał pierwsze kroki w Realu. Dziś Brazylijczyk prowadzi Królewskich do finału Ligi Mistrzów, a Ancelotti nazywa go najbardziej decyzyjnym piłkarzem na świecie.

Gdy Vinicius Junior przychodził do Realu Madryt, czuć było wielkie podekscytowanie. Już wtedy wiadomo było, że klub sprowadza piłkarza, który dysponuje niesamowitymi umiejętnościami dryblingu oraz zabójczą szybkością. Nie wszystko jednak w jego grze było dobre.

Pierwsze mecze Brazylijczyka to faktycznie była gra, która z pewnością mogła się podobać fanom. Problem pojawiał się pod bramką. Gol numer jeden w barwach "Los Blancos" był iście "Viniciusowski". Skrzydłowy wbiegł w pole karne, kopnął prawdopodobnie w kierunku chorągiewki oznaczającej rzut rożny. Piłka odbiła się jednak od rywala i jakimś cudem wpadła do bramki. Taki początek był odzwierciedleniem pierwszych trzech sezonów w Madrycie.

Konflikt z Zidanem

Vinicius podczas swojego pierwszego sezonu na Santiago Bernabeu miał aż trzech trenerów. Jedynym, który naprawdę mu ufał, był Santiago Solari. Przyjście Argentyńczyka faktycznie pozwoliło trochę rozwinąć skrzydła utalentowanemu piłkarzowi.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bajeczny gol 17-latka z Legii

Te jednak bardzo szybko musiał zwinąć, gdy w rewanżu z Ajaxem Amsterdam na Bernabeu w Lidze Mistrzów Vini doznał pierwszej i jak na razie jedynej poważnej kontuzji. Diagnoza? Naderwanie więzadła zewnętrznego w kolanie. Brazylijczyka czekały dwa miesiące przerwy, a jego drużyna odpadła z rozgrywek na etapie 1/8 finału. To był policzek dla obrońców tytułu.

Taki przebieg wydarzeń doprowadził do rozstania z Solarim. Drużynę przejął drugi raz w karierze Zinedine Zidane. Francuz nie był jednak przekonany do Brazylijczyka. Zawsze bardziej cenił jego rok młodszego kolegę Rodrygo Goesa. Można nawet powiedzieć, że Zizou miał mały konflikt z Viniciusem.

Dodatkowo latem 2019 roku na Santiago Bernabeu za ponad 100 milionów euro trafił Eden Hazard - ulubieniec Zidane'a. To był transfer francuskiego szkoleniowca, a dla Viniciusa przyjście idola oznaczało poważne kłopoty.

Na całe szczęście dla utalentowanego Brazylijczyka Hazarda w Madrycie od początku bardzo mocno trapiły kontuzje. Nieszczęście jednego, jest szansą dla drugiego. Skrzydłowy jednak nie od razu był w stanie udowodnić swoją wartość.

Wystarczy wspomnieć słynne słowa Karima Benzemy do Ferlanda Mendy'ego, który przekazał "nie podawaj mu, on gra przeciwko nam". Skrzydłowy irytował swoich kolegów, trenera i jednego z kapitanów.

W styczniu 2021 roku pojawiły się informacje El Chiringuito, jakoby szatnia Realu uwielbiała Viniciusa za jego podejście, ale uważała także, że Brazylijczyk nie jest materiałem na najlepszego na świecie. Co więcej, dziennikarze informowali o możliwym wypożyczeniu na sezon 2021/2022, aby skrzydłowy mógł dojrzeć w innym klubie.

Pierwsze trzy lata w Madrycie Vinicius zakończył z bilansem zaledwie 37 udziałów przy golach swojej drużyny i milionem poirytowanych kibiców jego nieskutecznością. Bywały jednak mecze wybitne, jak ten z Liverpoolem na Alfredo di Stefano, gdy Vini udowadniał, że potrafi naprawdę wiele. Po latach stał się katem angielskich drużyn.

Eliksir Ancelotti

Przed sezonem 2021/2022 w Realu Madryt zmienił się trener i Vinicius został w klubie. Drugi raz w swojej karierze klub ze stolicy Hiszpanii przejął Carlo Ancelotti. Włoch nie od razu postawił na brazylijską perełkę, ale wiele czasu na przekonanie się nie potrzebował.

Pierwszy mecz za drugiej kadencji Włocha Vini zaczął na ławce. Wszedł na 25 minut i strzelił gola spokojnie wykańczając kontrę, tego wcześniej nie widzieliśmy.

Tydzień później z Levante UD znów usiadł na ławki. Tym razem trener posłał go na murawę w zdecydowanie mniej korzystnych okolicznościach (Real przegrywał 1:2). W tym meczu Vinicius popisał się golem, który do dziś jest jedną z wizytówek La Liga sezonu 2021/2022.

- Jest szybki, ma wielką jakość techniczną i poprawił się w ostatniej tercji boiska. Będzie dla nas kluczowym piłkarzem w tym sezonie - powiedział na konferencji prasowej po spotkaniu z Levante Włoch. Nie były to słowa rzucone na wiatr.

Od tego dnia Ancelotti nie miał już wątpliwości. Vini musi być podstawowym piłkarzem Realu i mimo młodego wieku (wówczas 21 lat przyp. red.) jednym z liderów drużyny. To przekonanie widać było w składach, jakie do gry desygnował do końca sezonu utytułowany trener.

Skrzydłowy regularnie udowadniał jednemu z najwybitniejszych szkoleniowców w historii, że chce być przez niego wspominany po latach, jako jeden z najlepszych piłkarzy i ten, który zapełnił pustkę po Cristiano Ronaldo w Realu Madryt.

Co ważne, Brazylijczyka nie peszą wielkie sceny. W 43 występach w Lidze Mistrzów udało mu się strzelić 14 goli oraz zanotować 16 asyst. Na swoim koncie ma już przecież także zwycięstwo w tych rozgrywkach jako kluczowy piłkarz i jeden z najlepszych w sezonie.
Najgorzej pojedynki z Viniciusem wspominają angielskie drużyny. Wprawdzie skrzydłowy nie jest aż takim katem zespołów z wysp, jak Karim Benzema, ale wiele razy dawał się już Anglikom we znaki.

Łącznie przeciwko zespołom z Premier League Vini zagrał już 13 razy. W tym czasie udało mu się strzelić sześć goli oraz zanotować tyle samo asyst. W tym gronie znajduje się oczywiście ta najważniejsza bramka, przeciwko "The Reds” w finale Ligi Mistrzów 2021/2022.

To właśnie po meczu z Liverpoolem, ale w obecnym sezonie Ancelotti ogłosił całemu światu, że Vinicius nie ma sobie równych. - Dla mnie jest najlepszy na świecie i pozostanie najlepszy. To najbardziej decydujący piłkarz - stwierdził Włoch.

Liczby z ostatnich kilkunastu miesięcy zdają się to potwierdzać. Od przyjścia Ancelottiego do Realu Brazylijczyk zagrał w 97 meczach. Brał udział przy 89 strzelonych przez swój zespół golach. Lepszy jest jedynie Karim Benzema.

Reece James na myśl o kolejnych pojedynkach z Viniciusem może mieć już ciemno przed oczami, ale będzie do tego zmuszony we wtorek 18 kwietnia, gdy Real przyjedzie bronić dwubramkowej zaliczki w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Relacja z tego meczu na WP SportoweFakty.

Rafał Sierhej, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Największa trauma Roberta Lewandowskiego. "To wciąż boli"
Absurd na MŚ. Szef FIFA wystawił Katarowi laurkę

Źródło artykułu: WP SportoweFakty