Wielki transfer Realu Madryt na ostatniej prostej. "Porozumienie prawie zamknięte"

PAP/EPA / Na zdjęciu: piłkarze Realu Madryt
PAP/EPA / Na zdjęciu: piłkarze Realu Madryt

Real Madryt chce latem sprowadzić kilku zawodników i niektóre z transferów mają być naprawdę hitowe. Jednym z nich ma być sprowadzenie Jude'a Bellinghama.

Mimo całkiem dobrego sezonu Real Madryt i tak będzie potrzebował wzmocnień. Nowe transfery są szczególnie potrzebne na bokach obrony, które wraz z upływem sezonu coraz bardziej "przeciekają", ale oczywiście to nie wszystkie takie pozycje.

Zwiększenia siły ognia potrzebuje również linia pomocy, w której wciąż pierwsze skrzypce odgrywają weterani tacy jak Luka Modrić czy Toni Kroos. Bo o ile bardzo często doświadczeni gracze dają radę, o tyle też coraz częściej mają problemy z różnego rodzaju urazami. Jednak teraz Królewscy najprawdopodobniej dopięli hitowy transfer.

Wiele mediów zgodnie podaje, że negocjacje w sprawie transferu Jude'a Bellinghama z Borussii Dortmund do Realu są już na ostatniej prostej i jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, Anglik latem trafi do stolicy Hiszpanii. "Marca", "Bild", Relevo oraz Fabrizio Romano informują, że pomocnik jeszcze nigdy nie był tak bliski przenosin do Madrytu.

To właśnie hiszpańska "Marca" podaje sporo szczegółów dotyczących tego transferu i jednocześnie pisze, że porozumienie zarówno z zawodnikiem, jak i Borussią, jest już prawie zamknięte. Z doniesień podanych na łamach tej gazety wynika, że 19-latek podpisze kontrakt aż do 2029 roku, a kwota, jaką Los Blancos mają za niego zapłacić, to od 100 do 120 milionów euro.

Obecnie Królewscy mają już być spokojni w kontekście finalizowania tego transferu, bo ich konkurenci w wyścigu o sprowadzenie zawodnika sami zrezygnowali. Liverpool i Manchester City odpuścili w momencie, gdy stało się dla nich jasne, że Bellingham chce trafić właśnie do Realu.

Czytaj też:
Skandaliczne sceny po finale PP
Doświadczony trener wraca do pracy

ZOBACZ WIDEO: Nieprawdopodobne sceny. Cieszył się z gola ze środka boiska, a po chwili...

Źródło artykułu: WP SportoweFakty