Przed rewanżową batalią bardzo trudno jest wskazać faworyta do ostatecznego zwycięstwa w dwumeczu i idącego za tym awansu do finału Ligi Mistrzów. Za Realem Madryt przemawia z pewnością doświadczenie na tym poziomie, a także trudna do wytłumaczenia aura, jaką roztacza wokół siebie ten zespół, gdy gra na europejskiej arenie.
Jednak Manchester City ma niesamowicie mocny zespół na niemalże wszystkich pozycjach, a w dodatku będzie gospodarzem tej rywalizacji. Wiele osób właśnie w tym upatruje zdecydowanego atutu tej drużyny i można to podeprzeć statystykami, które nie pozostawiają zbyt dużego pola manewru.
Fakty są takie, że Obywatele nie przegrali na swoim obiekcie w Lidze Mistrzów od 19 września 2018 roku. Wtedy w fazie grupowej tych rozgrywek do Manchesteru przyjechał Olympique Lyon i wygrał 2:1, a w barwach francuskiej drużyny występowali m.in. Memphis Depay czy Nabil Fekir. Od tego czasu nikt nie wywiózł zwycięstwa z Etihad Stadium.
ZOBACZ WIDEO: Polak świętuje upragniony tytuł. To powiedział naszemu dziennikarzowi
Przez te niespełna pięć lat gracze Pepa Guardioli rozegrali u siebie 23 spotkania w ramach wspomnianych rozgrywek pod egidą UEFA i wygrali aż 21 z nich. W tym czasie zanotowali jedynie dwa remisy, a wyrwały je sobie dwie, dość niespodziewane drużyny. Mowa o Szachtarze Donieck i Sportingu Lizbona.
Oczywiście nie jest tak, że nikt nie świętował awansu do kolejnej rundy po wyjazdowym meczu z Manchesterem. W sezonie 2018/19 Tottenham Hotspur przegrał tam 3:4, ale dzięki wcześniejszej wygranej 1:0 na swoim obiekcie i wciąż wtedy funkcjonującej zasadzie promującej bramki na wyjeździe zameldował się w półfinale.
Niezależnie od tego nie można zaprzeczyć, że ekipa Guardioli jest niesamowicie mocna, gdy gra przed swoimi kibicami. W tym sezonie przekonał się o tym Bayern Monachium, który przegrał tam aż 0:3 i przed rewanżem był już praktycznie pozbawiony nadziei na szczęśliwy dla siebie koniec dwumeczu.
Czytaj też:
Real nie myśli o rzutach karnych
Druga porażka Polek na Euro U-17