Gol w 98. minucie i ogromna niespodzianka w meczu Lechia - Legia

Były race, dym i przede wszystkim łzy. Lechia Gdańsk pożegnała nie tylko Ekstraklasę, ale też Flavio Paixao, który po tym sezonie kończy karierę. Zwieńczeniem spotkania był fantastyczny gol Macieja Gajosa z własnej połowy, który dał zwycięstwo 1:0.

Tomasz Galiński
Tomasz Galiński
Rafał Augustyniak i Flavio Paixao PAP / Piotr Matusewicz / Na zdjęciu: Rafał Augustyniak i Flavio Paixao
To był jeden z ciekawszych momentów tego meczu. W doliczonym czasie pierwszej połowy z boiska zszedł Flavio Paixao. Piłkarze Lechii Gdańsk, Legii Warszawa oraz trójka sędziowska utworzyli szpaler i pożegnali Portugalczyka, który w polskiej lidze strzelił 108 goli i jest najskuteczniejszym obcokrajowcem.

Były łzy wzruszenia. Atmosfera udzieliła się osobie odpowiedzialnej za dźwięk na stadionie, bo z głośników puszczony został utwór "Nie płacz Ewka" zespołu Perfect.

Ale Maciej Gajos miał chyba inne plany i zabrał tytuł MVP, nie pozostawiając złudzeń. Oddał fenomenalny strzał z własnej połowy i przelobował bardzo wysoko wysuniętego Kacpra Tobiasza. Tylko tyle i aż tyle. Moment magii w Gdańsku w ósmej minucie doliczonego czasu.

ZOBACZ WIDEO: Holendrzy próbują wyciągnąć Polaka z Rosji. "Wszystko rozejdzie się o pieniądze"

Cóż, do tego momentu na boisku były w dużej mierze nudy. Legia zagrała w osłabionym składzie przez kontuzje i kartki, a w dodatku już przed pierwszym gwizdkiem była pewna wicemistrzostwa Polski, bo swój mecz przegrała Pogoń Szczecin. Goście oczywiście przeważali, zauważalna była u nich tzw. wyższa kultura gry. Były uderzenia Josue, Ernesta Muciego, ale nie na tyle precyzyjne, by mogły zaskoczyć Dusana Kuciaka.

Pogodzona ze spadkiem Lechia starała się dotrzymywać kroku legionistom. Głównie się broniła, ale parę razy potrafiła wyprowadzić kontrę. Po jednej z akcji gola strzelił nawet Flavio, dobijając strzał Rafała Pietrzaka, ale napastnik gdańszczan był na spalonym. Niezłą okazję miał też Ilkay Durmus. Opanował piłkę w polu karnym, miał trochę wolnej przestrzeni, lecz uderzył prosto w Kacpra Tobiasza.

Chociaż skoro narzekamy na poziom pierwszej połowy, to co powiedzieć o drugiej, w której działo się jeszcze mniej. Raz w zamieszaniu odnalazł się Muci, ale strzelał zbyt lekko. Chwilę później dogodną szansę miał Bartosz Slisz, jednak nogą interweniował Kuciak. Gdańszczanie  w ofensywie praktycznie nie istnieli. Trudno doliczyć się czegoś więcej niż lekkiego uderzenia Jarosława Kubickiego z osiemnastu metrów. Oczywiście w sam środek bramki. Dobrze, że w końcówce zwariował Gajos i choć trochę ubarwił nam to spotkanie.

Lechia Gdańsk - Legia Warszawa 1:0 (0:0)
1:0 Maciej Gajos 90+8'

Składy:

Lechia: Dusan Kuciak (68' Michał Buchalik) - Jakub Bartkowski, Mario Maloca, Kristers Tobers, Rafał Pietrzak - Dominik Piła (67' Bassekou Diabate), Jarosław Kubicki, Jakub Kałuziński, Flavio Paixao (45+5' Marco Terrazzino), Ilkay Durmus (84' Maciej Gajos) - Kacper Sezonienko (67' Łukasz Zwoliński).

Legia: Kacper Tobiasz -  Lindsay Rose, Rafał Augustyniak, Mike Nawrocki - Paweł Wszołek, Bartosz Slisz, Jurgen Celhaka (77' Patryk Sokołowski), Josue (87' Igor Strzałek), Makana Baku - Maciej Rosołek (66' Blaz Kramer), Ernest Muci (77' Carlitos).

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

CZYTAJ TAKŻE:
Szalona końcówka w Zabrzu. Górnik wyrzucił Pogoń z podium
"Nie chcę się wypowiadać". Tajemnicze słowa Lewandowskiego

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×