Choć wynik i gra Barcelony w starciu z Realem Sociedad (1:2) był daleki od oczekiwań, to w pewnym sensie i tak była to sprawa drugorzędna dla kibiców Barcy w sobotni wieczór. Bo już na długo przed, w trakcie i długo po spotkaniu fani mocno celebrowali odzyskanie po trzech latach tytułu.
88 tysięcy - tyle osób przyszło na stadion cieszyć się razem z Robertem Lewandowskim i spółką. Mieli okazję zobaczyć jak, Sergio Busquets odbiera trofeum z rąk szefa La Liga, zatańczyć i zaśpiewać z piłkarzami i oklaskiwać ich rundę honorową wokół boiska. Tak, mimo wyniku to był zdecydowanie bardzo barwny wieczór na Camp Nou.
Barcelona w sobotni wieczór wysłała w świat różne obrazki, również przesłanie dotyczące przyszłości. Zanim rozpoczęto pomeczowe świętowanie, na środku boiska rozłożono wielką płachtę z napisem po katalońsku: "La Liga es nostra. El futur tambe", co oznacza "Liga jest nasza. Przyszłość też".
Na hasło "Madryt" Camp Nou aż się zatrzęsło
Wprawdzie w Madrycie na temat tej przyszłości mają zupełnie inne zdanie, ale to akurat Katalończyków obchodzi zapewne najmniej. Jednak w trakcie celebracji też pojawił się "element madrycki", a mianowicie przyśpiewka "Kto nie skacze, ten z Madrytu!". Wtedy Camp Nou aż się zatrzęsło i to dosłownie. Bo 88 tysięcy ludzi naprawdę potrafi wprawić ten historyczny obiekt niemal w ruch.
ZOBACZ WIDEO: Holendrzy próbują wyciągnąć Polaka z Rosji. "Wszystko rozejdzie się o pieniądze"
Dla Polaków miłym akcentem jest to, że jednym z głównych aktorów, zarówno na boisku, jak i przy okazji świętowania był, Robert Lewandowski. Zresztą język polski był jednym z najczęściej słyszanych w okolicy stadionu. Nic w tym jednak dziwnego, bo podróżowanie na Lewandowskiego stało się modne. Już w samolotach lecących w dniu meczu do stolicy Katalonii widać było, że sporo osób nie przyleciało tu na zwiedzanie. Chyba że mamy na myśli turystykę piłkarską.
Lewandowski na każdej ulicy
Od "Lewego" nie można się "uwolnić" nie tylko na stadionie. Nie ma chyba ulicy w Barcelonie, na której nie spotkałoby się kogoś w koszulce polskiego napastnika. A skoro o tym mowa, to będąc tu na miejscu można mieć teraz wrażenie deja vu.
Bo tak jak brakowało trykotów Polaka przy jego prezentacji (liczba zamówień online i chętnych do kupna w sklepach stacjonarnych przeszła wtedy najśmielsze oczekiwania), tak znów w oficjalnych sklepach Barcelony pojawił się problem z dostępnością różnego typu koszulek. Niektóre kolekcje wyprzedały się niemal w całości, zostały już tylko na przykład rozmiary XXL.
Nic w tym jednak dziwnego, zawsze to przecież miło nosić mistrzowskie "szaty" i kibice doskonale zdają sobie z tego sprawę. W sklepach Barcelony nie zmienia się też jedno: to właśnie koszulki Polaka sprzedają się najlepiej. Tak jest od samego początku jego pobytu w Barcelonie i zmienić to może chyba tylko powrót Leo Messiego.
Messi "też tu był"
Zresztą, Argentyńczyk w pewien sposób też był obecny na świętowaniu. W 10. minucie, jak to jest już zwyczajem, Camp Nou zaczęło skandować jego nazwisko. I trudno sobie wyobrazić szał, jaki tu nastąpi, jeśli uda się sprowadzić Argentyńczyka do klubu po raz drugi.
Gdyby to nastąpiło, wtedy szanse na podobne obrazki jak w ten weekend za rok będą bardzo duże. Choć Real na pewno naostrzy pazury na rewanż, to jednak powrót Leo byłby potężnym wzmocnieniem. Zwiększyłby też prawdopodobieństwo na to, że Camp Nou znów w trakcie fety usłyszy swoje ulubione zawołanie, które w trakcie sobotniego święta "wykonali" kapitan Sergio Busquets i trener Xavi. "Visca El Barca, Visca Catalunya!", czyli "Niech żyje Barcelona, niech żyje Katalonia". W sobotni wieczór przekonaliśmy się na własne oczy, że tak jest. Barcelona jako klub i jako miasto mają się bardzo dobrze…
Good morning, culers! pic.twitter.com/fdaNVXYkzm
— FC Barcelona (@FCBarcelona) May 21, 2023
Pierwszy gol Roberta głową
Podobnie jest z Robertem Lewandowskim, który dzięki bramce we wczorajszym meczu odskoczył Karimowi Benzemie na pięć trafień (Real gra w niedzielę). Co ciekawe, to był pierwszy gol Lewandowskiego w lidze dla Barcelony strzelony głową. Pozostałe 21 padło po strzałach nogą.
Ogólny strzelecki dorobek Polaka w tym sezonie to 32 gole w 42 meczach dla Barcelony we wszystkich rozgrywkach. Patrząc na to, nie ma się co dziwić, że wspomniane wyżej koszulki cały czas sprzedają się doskonale…
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty, z Barcelony
Tajemnicze słowa Lewandowskiego
Lewandowski znów trafił [wideo]