- Arbiter musi zarządzać emocjami, raz uśmiechem, raz ostrzej, ale później znowu musi zejść na niższy poziom emocji - przyznał Tomasz Listkiewicz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet".
Szymon Marciniak ze swoją ekipą dostają w tym sezonie najważniejsze mecze na świecie. Był finał mundialu w Katarze, teraz półfinał w Manchesterze, a wisienką na torcie będzie finał Ligi Mistrzów.
Polak doskonale wywiązuje się z misji, jakie dostaje. Mecz Manchester City - Real Madryt (4:0) poprowadził doskonale.
[b]ZOBACZ WIDEO: Była drużyna "Lewego" w tarapatach. "To byłby katastrofalny sezon"
[/b]
Słynący z doskonałego zarządzania meczem Marciniak próbkę dał już na początku spotkania, gdy szybko zareagował na zachowanie Erlinga Haalanda. Listkiewicz wszystko wytłumaczył.
Cała sytuacja miała miejsce po tym, jak Norweg w geście protestu machnął ręką w kierunku drugiego z asystentów Marciniaka, Pawła Sokolnickiego. - Szymon mówił przed meczem zawodnikom "będziemy rozmawiać, będę tłumaczył wam wszystkie decyzje, ale nie pozwolę na protesty, które będą podburzać innych piłkarzy czy trybuny, co będzie obniżać autorytet sędziów" - wyjaśnił Listkiewicz.
Zdradził też, że Haaland też w żaden sposób nie obraził Marciniaka, o czym donosiły media. Wyjaśnił natomiast skąd mocna reakcja naszego arbitra po geście gwiazdy City.
- Podbiegł ostro, ale bez żadnych wulgaryzmów czy agresji i udzielił mu reprymendy. To podziałało świetnie, bo już pięć minut później przybili piątkę, a w przerwie w tunelu uśmiechnięci ze sobą rozmawiali - zakończył Listkiewicz.
To kolejny przykład na to, jak Marciniak potrafi zarządzać spotkaniem, jaki radzi sobie z gwiazdami i jaki też ma z nimi kontakt.
Z Haalandem spotka się ponownie 10 czerwca, kiedy rozegrany zostanie wielki finał Ligi Mistrzów. Manchester City zmierzy się w nim z Interem Mediolan. Jego asystentami będą Paweł Sokolnicki i Tomasz Listkiewicz, a w roli sędziów VAR zobaczymy Tomasza Kwiatkowskiego i Bartosza Frankowskiego.
Zobacz także:
Tak Boniek skomentował wybór Marciniaka
Prezes PZPN zwrócił się do Marciniaka. Co za słowa!