Norweski napastnik przekroczył drzwi Premier League i wszedł przez nie razem z futryną. Erling Haaland idealnie odnalazł się w filozofii gry Pepa Guardioli i od początku rozgrywek imponował skutecznością. Tylko w samej lidze angielskiej trafiał do siatki aż 36 razy, a przed jego Manchesterem City jeszcze dwa spotkania w ramach ligowej kampanii.
Zawodnik w rozmowie z norweskim oddziałem Viaplay podzielił się wrażeniami związanymi z pierwszym sezonem spędzonym na Wyspach Brytyjskich. Wyjawił na przykład to, czego unika. Słowa piłkarza mogą zaskakiwać. - Nigdy nie oglądam powtórek swoich meczów. Wiele osób tak robi, ale ja temu nie ufam. Sądzę, że może to prowadzić do nadmiernego rozmyślania - zdradził.
Dodał także, że jego życie diametralnie się zmieniło po tym, jak odniósł sukces w zespole z Manchesteru. Choć na status przyszłej gwiazdy zapracował sobie już w barwach Borussii Dortmund, to eksplozja jego potencjału nastąpiła właśnie teraz. Jak radzi sobie ze sławą? - Życie się zmieniło. Nie mogę już normalnie żyć, tak po prostu jest - przyznał, ale Norweg nie rozdziera z tego powodu szat.
Wyjaśnił, że radzi sobie z tym, iż jest rozpoznawalny na każdym zakątku ulicy, ale wolny czas woli spędzać w domu. - Każdego dnia staram się być jak najbardziej sobą i mieć wokół siebie dobrych, uczciwych i miłych ludzi. Myślę, że to jest tutaj kluczowe (...). Robienie najbardziej normalnych rzeczy jest trochę trudniejsze, ale takie jest teraz moje życie. Nie zamierzam na to narzekać - wyjawił.
Czytaj również:
- Jordi Alba ma cztery możliwości
- Kolejna zmiana trenera w klubie Jana Bednarka
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Potężna bomba. Bramkarz nie miał żadnych szans