Swego czasu był uznawany za jednego z najwybitniejszych ukraińskich piłkarzy, przez wiele lat sprawował nawet funkcję kapitana reprezentacji naszych wschodnich sąsiadów. Po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji, Anatolij Tymoszczuk postanowił kontynuować swoją karierę trenerską w Zenicie Sankt Petersburg, gdzie nadal jest członkiem sztabu szkoleniowego.
Emerytowany piłkarz został nazwany "zdrajcą", a prezydent Wołodymyr Zełenski nałożył na niego sankcje na okres 10 lat. Państwo zablokowało jego aktywa w postaci między innymi nieruchomości.
Zdaniem dziennikarzy tsn.ua, Tymoszczuk starał się o rumuński paszport, by móc uniknąć sankcji. 44-latek powoływał się na babcię pochodzącą rzekomo z tego kraju. Sęk w tym, że krewni byłego reprezentanta Ukrainy nic nie wiedzieli o jej istnieniu.
Nadia Nawrocka, była żona Tymoszczuka, przekazała, że nie ma on żadnych członków rodziny w rumuńskiej Bukowinie, jak twierdził w sfałszowanych dokumentach. Kobieta przypomniała, że kilka lat temu ubiegał się o zezwolenie na pobyt w Unii Europejskiej, wówczas znalazł krewnych w Polsce i na Białorusi.
Po rozwodzie Nawrocka mieszka w Niemczech i tam wychowuje ich wspólne dzieci. - Nie może się uspokoić, żyć w spokoju, założyć rodziny i zrobić prania mózgu komuś innemu. Po prostu mnie prześladuje - była żona ujawniła, że regularnie otrzymuje groźby ze strony Tymoszczuka.
ZOBACZ WIDEO:Polacy opanowali Barcelonę. Tego obawiał się Lewandowski
Czytaj więcej:
Amazon stworzy film o Legii
Bayern bez "Lewego" i trofeów? Ostatnie rozdanie w Bundeslidze