Jakub Kiwior i Claudia Kowalczyk wzięli ślub 10 czerwca. W kościele pojawili się niezaproszeni "goście". W pierwszych ławkach zasiadło mnóstwo osób z aparatami pracujących najprawdopodobniej na zlecenie tabloidów. W mediach społecznościowych żona piłkarza Arsenalu nie kryła wzburzenia taką postawą.
"Dziękuję dziennikarzom za zepsucie mi najważniejszego dnia w moim życiu, siadanie w pierwszych rzędach w kościele z aparatami jest totalnym brakiem szacunku. To miał być nasz dzień, spędzony w gronie najbliższych, bez otoczki medialnej. Nie wyraziliśmy zgody ani my, ani goście" - tak panna młoda skomentowała sprawę na InstaStories.
Temat rozgrzał dziennikarzy sportowych w Polsce. Podczas programu "Moc Futbolu" w "Kanale Sportowym" poruszono tę sprawę.
ZOBACZ WIDEO: Duże zainteresowanie polskim trenerem. "Większe niż sądziłem"
Przemysław Rudzki przyznał, że żonie Jakuba Kiwiora przy wpisie w mediach społecznościowych najpewniej chodziło o paparazzich, a Mateusz Borek wprost podkreślił, że takich osób nie należy nazywać dziennikarzami.
- Życzę państwu młodym pięknego życia. Ci ludzie, którzy tam wpadli bez zaproszenia, to nie byli dziennikarze. Umówmy się. To jest wiocha. To są cały czas kliki, to jest pogoń za kasą, za wszelką cenę naruszając czyjąś prywatność - powiedział.
Borek, myśląc o ludzi podążających z aparatami za młodą parą, nawiązał później też do aktorki Anny Przybylskiej i jej ostatnich miesięcy życia, kiedy paparazzi zachowywali się okropnie.
- "Fajna" praca. Pół życia stać za krzakiem, czekać i dokumentować czyjeś życie. To jest ogóle absurd, jakiś dramat. I też nie da się tego w jakiś sposób uporządkować prawnie. Wezwiesz policję i co ci powie policja? Nic. A jeśli sam będziesz chciał to załatwić, to za chwilę ktoś pójdzie na policję i cię zgłosi - powiedział Borek.
- Obejrzałem film o Ance Przybylskiej, która była osobą fantastyczną, wesołą, kochającą ludzi i życie. Ona czuła, że jej droga się zbliża do końca, i dogasa, ta choroba zabrała jej dużo kobiecej godności. Tymczasem ktoś tam dalej sobie stał pod domem, bramką, ogrodem, robiąc dziewczynie zdjęcia, która już sama nie mogła chodzić, tylko była wieziona na wózku przez mamę czy Jarka Bieniuka. Ja po prostu nie znajduję słów, żeby opisać coś takiego. Zezwierzęcenie - ocenił.
Czytaj także:
Będzie film o gwieździe futbolu. Zwiastun trafił do sieci