Z dnia na dzień w Łodzi robiło się coraz groźniej i coraz bardziej nerwowo. Piłkarze, którzy jeszcze w niedzielę mówili, że raczej do Stalowej Woli pojadą, a koszulkami chcieli zwrócić jedynie uwagę na swoje problemy, stwierdzili, że konieczna jest dla działaczy terapia szokowa, a więc oddanie meczu walkowerem, bowiem jeśli dograją oni rundę jesienną do końca, przed kolejne 3 miesiące nikt się nimi nie zainteresuje.
Groźby przyniosły skutek, bowiem wreszcie akcjonariusze spółki zajęli jakiekolwiek stanowisko. Ilona Goszczyńska i Mirosław Wróblewski (jako prezes Stowarzyszenia ŁKS) zgodzili się na ujawnienie wyników audytu finansowego, który został w ostatnich tygodniach wykonany na zlecenie Urzędu Miasta Łodzi. Goszczyńska zapewniła także, że jeśli znajdzie się firma, która będzie wiarygodna i będzie w stanie utrzymać piłkę nożną w ŁKS-ie, to odda swoje akcje za symboliczną złotówkę.
W poszukiwanie inwestora i mediacje z samymi piłkarzami zaangażowali się także włodarze miasta. Wiceprezydent Włodzimierz Tomaszewski stwierdził, że miasto pomoże klubowi w znalezieniu firmy, która zainwestuje w ŁKS, a także w samych negocjacjach i przekazaniu ŁKS SSA inwestorowi. Szef Komisji Sportu Rady Miasta Łodzi Witold Skrzydlewski także zaangażował się w akcję ratowania klubu, jak również przybył na stadion przy al.Unii na rozmowy z piłkarzami, których przekonywał, żeby dograli rundę jesienną do końca, bowiem w przeciwnym wypadku nie będzie już czego ratować.
Według Skrzydlewskiego, miasto ma inwestora, który jest gotowy przejąć udziały w spółce piłkarskiej. W zamian, nowy właściciel otrzymałby od magistratu dzierżawę terenów przy al.Unii i ulgi podatkowe. W Łodzi słychać już było jednak wielokrotnie o potencjalnych sponsorach i zazwyczaj nic z tego nie wynikało, więc kibice są ostrożni. Ponadto, aby mogło dojść do zmian własnościowych, musi być jasne, kto obecnie jest właścicielem akcji, a to prawdopodobnie rozstrzygnie dopiero sąd.
Niemniej jednak w ŁKS-ie pojawiło się światełko w tunelu, a Skrzydlewski wraz z Markiem Łopińskim, który objął funkcję prokurenta spółki, przekonali piłkarzy, aby pojechali w sobotę do Stalowej Woli.