13 kwietnia Juventus FC z Wojciechem Szczęsnym w składzie pokonał Sporting Lizbona 1:0 w ćwierćfinale Ligi Europy. Bramkarz reprezentacji Polski nie był jednak w stanie dokończyć tego meczu i został zmieniony tuż przed końcem pierwszej połowy.
33-latek poczuł ból w klatce piersiowej i potrzebował pomocy sztabu medycznego. Sytuacja wyglądała naprawdę niebezpiecznie, lecz później sympatycy Juventusu mogli odetchnąć z ulgą. Golkiper został kompleksowo przebadany, ale nie wykazano żadnych problemów z sercem.
Szczęsny był gościem programu "Foot Truck" emitowanego na antenie Canal+ Sport. Kadrowicz opowiedział jak wyglądało to zdarzenie z jego perspektywy.
- W taki najprostszy sposób mogę to opisać, że myślałem, że umieram na boisku, jakby tak czułem. Poczułem bardzo mocne bicie serca. Nie szybkie, nie czułem jakiejś arytmii, ale czułem bardzo mocne bicie, martwiąco mocne. To trwało parę minut. Pomyślałem, że poczekam do przerwy i wtedy powiem doktorowi - relacjonował.
ZOBACZ WIDEO: Mecz z Niemcami zaszkodził Polakom? "Tu zawiódł mental"
Polakowi pomógł jeden z klubowych kolegów. Manuel Locatelli jako pierwszy wysłał niepokojący sygnał w kierunku ławki rezerwowych "Starej Damy".
- Potem zrobiłem sprint poza pole karne i serce zaczęło szybciej bić ze zmęczenia. Czułem jakby miało mi za chwilę ono wyjść przez klatkę piersiową. Bardzo się przestraszyłem, miałem atak paniki. Chciałem wziąć oddech, ale nie mogłem i potem tylko czekałem aż piłka piłka wyjdzie za linię. Nie pamiętam tych ostatnich sekund zanim opuściłem boisko. Byłem w takim stanie paniki, że nie wiedziałem, co robić - tłumaczył Szczęsny.
Czytaj więcej:
Kamil Glik świętował rocznicę ślubu. Fani byli bezlitośni
Mateusz Klich pomógł otworzyć wynik. Zobacz dogranie Polaka [WIDEO]
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)