Przyjęło się w polskiej piłce, że 2:0 to niebezpieczny wynik. Raków Częstochowa wygrał z Florą Tallinn w pierwszym meczu eliminacji Ligi Mistrzów, ale przed rewanżem w Estonii ma tylko jednego gola przewagi.
Trener Flory Juergen Henn nie ukrywał na konferencji prasowej, że jest zadowolony z takiego rezultatu, bo sprawa awansu wcale nie jest przesądzona.
- Może nie był to ładny mecz w naszym wykonaniu, ale przede wszystkim zależało nam na tym, żeby kwestia awansu pozostała otwarta. Myślę, że to nam się udało. Może innego dnia udałoby nam się wykorzystać choć jedną z sytuacji w pierwszej połowie - przyznał trener Henn.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Vinicius Jr zmienia dyscyplinę? Ależ zabawa!
- Mówiłem na konferencji przed meczem, że jeśli ktoś myśli, że to będzie łatwe spotkanie, to będę musiał go rozczarować. To się sprawdziło. Mecz był dla nas wymagający pod kątem cierpliwości w ataku, umiejętności wejścia na połowę przeciwnika i przyspieszenia gry w odpowiednim momencie. W drugiej połowie lepiej korzystaliśmy z naszego ustawienia, z naszej struktury, dzięki czemu tworzyliśmy więcej sytuacji. W europejskich pucharach trzeba umieć przetrwać trudniejsze momenty, nawet jeśli gramy z zespołem niżej notowanym - komentował trener Dawid Szwarga.
W końcówce Raków grał w osłabieniu. Gospodarze wykorzystali już komplet zmian, a skurcze zaczęły łapać Frana Tudora i ten musiał zejść z boiska. W doliczonym czasie problemy zdrowotne miał też bohater z pierwszej połowy Vladan Kovacević. Z kolei w ogóle poza kadrą meczową znalazł się Giannis Papanikolaou.
- Mam nadzieję, że będzie gotowy na rewanż, natomiast przed nami praca do wykonania, by móc powiedzieć, że tak faktycznie będzie. Myślę, że ta absencja nie będzie długa. W przypadku Frana i Vladana, myślę, że będą gotowi już na Superpuchar z Legią, ale wszelkie badania dopiero przed nami - powiedział trener Szwarga.
Szczególnie ważny w pierwszym meczu był Kovacević. To on w pierwszej połowie uchronił zespół przed utratą jednego, a może nawet dwóch goli. - Za nim bardzo dobry okres przygotowawczy. Od dawien dawna nie przepracował go w pełni, tym razem było inaczej i potwierdził dobrą dyspozycję. Był naszym silnym punktem. Chcemy, by Vladan był z nami jak najdłużej, natomiast klub ma swoją filozofię i jeśli przyjdzie wysoka oferta nie do odrzucenia, to pewnie będziemy rozmawiać. Na dziś to zawodnik Rakowa i myślę, że w najbliższym czasie tak zostanie - kontynuował szkoleniowiec.
Był to dla niego debiut w roli samodzielnego pierwszego trenera Rakowa. - Starałem się zachować spokój. Najważniejsze jest dobro drużyny i trzeba swoje emocje odłożyć na bok. Ważne było, żeby nie ulec tym emocjom, nerwowości, oceniając merytorycznie spotkanie. Jestem zadowolony, że ten debiut jest już za mną, bo teraz będzie już tylko lepiej - podsumował trener Szwarga.
CZYTAJ TAKŻE:
To była dobra decyzja. Zobacz bramkę dla Rakowa (wideo)
Piłkarz Rakowa nie miał wątpliwości. "1:0 to bardzo słaby wynik u siebie"