Pierwsza połowa meczu pomiędzy Śląskiem Wrocław a KGHM Zagłębiem Lubin była w miarę wyrównana. Obydwie jedenastki stworzyły sobie kilka okazji strzeleckich. W ekipie Miedziowych przed szansą stanął zwłaszcza Dawid Plizga, jednak jego uderzenie z problemami obronił Wojciech Kaczmarek. Druga odsłona pojedynku już jednak znacznie różniła się od pierwszej. - Po pierwszej połowie myśleliśmy, że w drugiej będzie podobnie i będziemy prowadzić grę tak, jak to wyglądało w pierwszej odsłonie pojedynku. W drugiej części spotkania graliśmy jednak bardzo słabo, mieliśmy dużo niecelnych podań. Sami sobie jesteśmy winni. Bramki straciliśmy naprawdę po głupich błędach. Po niecelnym podaniu Śląsk wyprowadzał kontry i tak to się skończyło. Nie możemy tak grać, jak to zrobiliśmy w drugiej połowie - komentował po spotkaniu w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Plizga.
Snajper Miedziowych był najlepszym zawodnikiem swojej drużyny. - Można powiedzieć, że jaśniejszym punktem był Dawid Plizga - docenił jego grę Franciszek Smuda. Pomimo jego dobrej dyspozycji Miedziowym nie udało się wywalczyć korzystnego wyniku w stolicy Dolnego Śląska. - Nie przewidywaliśmy, że Śląsk będzie się bronił. My prowadziliśmy grę, mogliśmy w pierwszej połowie strzelić bramki. Nie udało się. Szkoda tej drugiej odsłony meczu, bo naprawdę zagraliśmy w niej bardzo źle - dodał Plizga.
Zawodnicy z Lubina dwa gole stracili w drugiej połowie. Mentalność zawodników w szatni w przerwie jednak ponoć nie osłabła. - Na pewno nie wyszliśmy przestraszeni na drugą odsłonę pojedynku. Brakowało jakiejś koncentracji. Ciężko mi powiedzieć czego tak właściwie zabrakło, ale zbyt dużo niedokładności było w naszej grze - zakończył Dawid Plizga.