Po dziesięciu latach historia zatoczyła koło. To właśnie w 2013 roku Robert Lewandowski w półfinale Ligi Mistrzów strzelił Realowi cztery bramki, a jego Borussia Dortmund pokonała "Królewskich" 4:1, rozstrzygając dwumecz na swoją korzyść.
Przed polskim napastnikiem tylko ośmiu graczy było stać na taki wyczyn, a ostatnim z nich był słynny Diego Milito. Wreszcie, dekadę później osiągnięcie Lewandowskiego powtórzył utalentowany Valentin "Taty" Castellanos.
Trudno się dziwić, że o napastniku zaczął mówić cały świat, a chęć jego pozyskania zaczęły wyrażać największe europejskie kluby. Wydawało się, że były gracz New York City FC trafi do Portugalii i wzmocni Benfikę. Ostatecznie jednak w negocjacjach najskuteczniejsze okazało się Lazio.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak tego nie strzelił?! Koszmarny kiks przed pustą bramką
Rzymianie wcale nie musieli sięgać głęboko do kieszeni. Sprowadzenie Castellanosa kosztowało ich 15 milionów euro, a przynajmniej tak donoszą włoskie media. Dzięki przeprowadzce z hiszpańskiej Girony FC, Argentyńczyk dostanie okazję, by zagrać w Lidze Mistrzów.
Trudno jednak oczekiwać, że stanie się pierwszoplanową postacią swojej nowej drużyny. W niej wszak na ataku od ośmiu lat występuje Ciro Immobile, który z każdym kolejnym sezonem wyrasta na ikonę klubu ze stolicy.
Zobacz także:
- Cios za cios na otwarcie sezonu
- Isco może zagrać w Lidze Mistrzów