Wbrew pozorom, które stwarza ciemny kolor skóry, Alain Ngamayama jest Polakiem. Do Warty Poznań trafił na początku 2003 roku i jej barwy reprezentuje do dziś. Na początku seniorskiej kariery został wypożyczony na rok do Lubońskiego KS.
Od pewnego czasu jest ważnym ogniwem poznańskiego zespołu, choć nie zawsze łapie się do pierwszej jedenastki. W bieżącym sezonie rozegrał dziesięć meczów, z czego osiem w wyjściowym składzie. Zanim przekonał do siebie sztab szkoleniowy minęło kilka kolejek. To już powoli tradycja, że Ngamayama potrzebuje trochę czasu, aby zyskać uznanie. - Gdybym miał do czynienia z innym typem człowieka, to on zadawałby mi słuszne pytanie dlaczego nie gra od pierwszych meczów. Po grach kontrolnych przegrał rywalizację z Miklosikiem, ale gdy zespół go potrzebował, to całkowicie wykorzystał swoją szansę - mówi trener Warty, Bogusław Baniak.
Ngamayama jest bardzo uniwersalnym zawodnikiem. Nominalnie występuje na pozycji defensywnego pomocnika, ale ostatnio z konieczności często gra na stoperze. W najbliższym meczu ze Stalą Stalowa Wola jest przewidywany jako prawy obrońca. - Alan jest wszechstronnym piłkarzem, co jest jego zaletą, jak i wadą - dodaje Baniak.
Szkoleniowiec poznaniaków bardzo chwali ostatnie występy 25-letniego zawodnika. Jego zdaniem Ngamayama ma spore szanse na propozycje z klubów ekstraklasy. - Może pojawi się sytuacja, że Alan otrzyma propozycję gry w ekstraklasie, czego bardzo mu życzę. Chciałbym jednak, żeby jeszcze z nami pograł i awansował z Wartą do ekstraklasy - kontynuuje trener poznaniaków.
Co na to sam zainteresowany? - Na razie nie słyszałem o żadnym zainteresowaniu. Chcę się skupić na trzech ostatnich tegorocznych meczach Warty - mówi Ngamayama, który nie ukrywa, że jego marzeniem jest gra w najwyższej klasie rozgrywkowej w barwach Warty. Z kolei Baniak zdradza, że swego czasu pomocnikiem poznaniaków interesowało się Zagłębie Lubin. To właśnie przeciwko temu zespołowi, Ngamayama rozegrał najlepsze spotkanie w zeszłym sezonie. Na przeszkodzie transferu stanęło zwolnienie Oresta Lenczyka, bowiem Andrzej Lesiak nie wykazywał już zainteresowania poznaniakiem. - Orest Lenczyk był ogromnie zainteresowany Alainem po meczu w Lubinie. Jego asystenci często do mnie dzwonili, ale zmiana szkoleniowca spowodowała, że zainteresowanie zmalało - zakończył Bogusław Baniak.