Z Tirany Mateusz Skwierawski
- Skąd jesteś, z Polski? Musisz czuć się koszmarnie - takie zdanie słyszymy podczas każdej choćby najkrótszej rozmowy: w hotelu, restauracji, w sklepie. O meczu z Polską mówi cała Tirana. Każdy w półmilionowej stolicy, a pewnie i kraju, zna wynik. Tutejsi oglądali mecz swojej reprezentacji na wszystkich nośnikach: telewizorach, telefonach. Na stadionie, w pracy czy w barach.
Po zakończeniu spotkania na Air Stadium na mieście panował jeden wielki gwar: śpiewy mieszały się z dźwiękiem samochodowych klaksonów. Fani przenieśli emocjonalne zachowanie z trybun na ulice Tirany. Nie zabrakło ekscesów - pobitych butelek czy lecących krzeseł z restauracyjnych ogródków w stronę grupek polskich fanów.
Czekali na taki dzień
Gospodarze bawili się w swoim stylu: głośno, agresywnie, czasem i "dziko". Ale takie jest właśnie albańskie społeczeństwo - ekspresyjne i niezwykle temperamentne.
- Poprzedni trener Gianni De Biasi nie czuł naszych potrzeb. Sylvinho pasuje do nas charakterem, odczuwa te same emocje. Dla nas wygrana z Polską to nowe otwarcie. Często jesteśmy czegoś blisko, ale na końcu się nie udaje. Teraz nikt nie wyobraża sobie, że zabraknie nas na Euro w Niemczech - opowiada Ardian, pracownik restauracji.
Do tej pory kadra Albanii wystąpiła na dużym turnieju tylko raz w swojej historii - na Euro we Francji w 2016 roku.
Najpopularniejszy albański dziennik "Panorama Sport" bije z okładki dumnym hasłem: "Albańczyku, jesteś na pierwszym miejscu". To nawiązanie do sytuacji w grupie eliminacyjnej. Po pięciu spotkaniach drużyna Sylvinho jest na szczycie tabeli (ma jeden mecz więcej od Czechów).
"Porażka tak dotknęła Polaków, że już nie widzą swojej drużyny na mistrzostwach w Niemczech" - czytamy w gazecie. "Reprezentacja Sylvinho jest bardziej zjednoczona niż kiedykolwiek. Trener mówi, że to jego najważniejsze zwycięstwo w dotychczasowej karierze trenerskiej. Dziś każdy Albańczyk mógł czuć dumę - na boisku widzieliśmy harmonię i poświęcenie. Na taki zespół czekaliśmy" - piszą dziennikarze "Panoramy Sport".
Bez wymówek
Po meczu nasi piłkarze gryźli się w język, starali się nie powiedzieć za dużo, by jeszcze bardziej nie pogorszyć sytuacji w drużynie. - Na pewno nie powiemy wszystkiego dziennikarzom, wiadomo, ale nie powinniśmy tak grać. Nasza reakcja na boiskowe wydarzenia powinna iść w inną stronę, pozytywną. W wielu przypadkach w tych eliminacjach tak nie było - mówił Jakub Kamiński.
- Przegrywamy trzeci mecz w kwalifikacjach i to w złym stylu. Głowy są spuszczone, bo utrudniliśmy sobie sytuację do maksimum w tych eliminacjach. Osobiście czuję wstyd, że brałem w tym udział. Trener mówił nam, że nie możemy się załamywać. Nie szukajmy wymówek, że graliśmy na wyjeździe, na innej murawie, przy gorącej atmosferze. Liczę, że w końcu się przebudzimy i uwolnimy swój potencjał - komentował skrzydłowy Wolfsburga.
Spadły maski obłudy
Okazało się również i wcale nie jest to zaskoczeniem, że atmosfera w reprezentacji nie jest taka dobra, jak wcześniej zapewniał selekcjoner i niektórzy zawodnicy. Fernando Santos mówił przed zgrupowaniem, że w drużynie jest fantastycznie. Ale po kolejnej kompromitacji reprezentacji w eliminacjach w końcu spadły maski obłudy.
- To są rzeczy, które z perspektywy czasu musiały się zdarzyć, biorąc pod uwagę to, jaka atmosfera panowała wokół drużyny - powiedział Bartosz Bereszyński.
- Atmosfera jest zła i to jest wyłącznie nasza zasługa. Te rezultaty to pokazują - dodał Piotr Zieliński.
Po pięciu meczach eliminacji Euro 2024 polska kadra zajmuje przedostatnie miejsce w grupie i ma więcej punktów jedynie od Wysp Owczych. W październiku Biało-czerwoni zmierzą się na wyjeździe z Wyspami Owczymi (12.10) i u siebie z Mołdawią (15.10).
ZOBACZ WIDEO: Fernando Santos zwolniony? "Dojdzie do spotkania z prezesem"