Czy Atletico zagrało wybitny mecz? Oczywiście, że nie. Szybko strzeliło dwa gole, na początku drugiej połowy trzeciego i było po zawodach. Real miał swoje momenty, po trafieniu na 2:1 bardzo mocno przycisnął, jednak na więcej stać tej drużyny zwyczajnie nie było. Atletico dobrze broniło pole karne, w związku z czym oglądaliśmy sporo strzałów z dystansu, ale w większości niecelnych.
Powody? Przynajmniej kilka. Kontuzje - wiadomo. Thibaut Courtois, Eder Militao i przede wszystkim Vinicius Junior to gigantyczne wyrwy w składzie, których po prostu nie da się ot tak załatać. Na kilkanaście dni wypadł też Dani Carvajal.
Zresztą, znamienny był obrazek, gdy Real przegrywał 1:3, a Carlo Ancelotti dokonał potrójnej zmiany i na boisko weszli: Nacho, Ferland Mendy i Aurelien Tchouameni. Dla niewtajemniczonych: środkowy obrońca, boczny obrońca i defensywny pomocnik. Coś poszło nie tak.
ZOBACZ WIDEO: Probierz zdecydował ws. "Lewego". "Nikt nie jest świętą krową"
Ancelotti przez cały okres przygotowawczy i na początku sezonu powtarzał, że Real ma kompletną kadrę. Nie ściągnięto kolejnego stopera po kontuzji Militao, bo uznano, że obecna kadra wystarczy. Tymczasem w niedzielnych derbach koszmarnie spisał się David Alaba (winny utraty wszystkich trzech goli).
- Źle weszliśmy w mecz, nie broniliśmy dobrze, byliśmy słabi w naszym polu karnym - mówił Ancelotti na konferencji prasowej.
Życie bez "dziewiątki"
O braku napastnika lepiej nie wspomnieć. Odejście Karima Benzemy jest trudne dla drużyny, bo jednak Joselu nigdy go nie zastąpi jeden do jednego. Prezes Florentino Perez tak mocno zapatrzył się na Kyliana Mbappe, że przespał dogodny moment, by stanąć do walki m.in. z Bayernem Monachium i powalczyć o Harrego Kane'a.
Sporym zaskoczeniem był też brak w wyjściowym składzie Joselu, a więc jedynego napastnika w drużynie. - Myślałem o większej kontroli nad piłką z obecnością dodatkowego pomocnika. Pozycja Jude Bellinghama nie zmieniała się też za bardzo w kwestii ofensywnej, a zmieniała się w defensywie, bo musiał wybiegać trochę wyżej. Myślę, że to nie był problem, że zagrał ten czy inny zawodnik. To był problem słabości defensywnej, której nie mieliśmy w pierwszych meczach tego sezonu - wyjaśnił.
Ale na Bellinghama zwrócił uwagę Diego Simeone. - On często korzysta z gry w powietrzu Joselu. Bez niego ta przestrzeń została ograniczona - zauważył trener Atletico.
Anglik nie miał już tyle swobody, mniej go było pod grą i choćby w najmniejszym stopniu nie nawiązał do świetnych występów we wcześniejszych spotkaniach.
Cierpią pozostali
Z uwagi na brak napastnika bliżej środkowej strefy boiska muszą grać Rodrygo i Vinicius. Co prawda ten drugi jest obecnie kontuzjowany, ale gdy był na boisku, to... jakby nie był sobą.
Dwaj Brazylijczycy męczą się w ataku. Potrzebują więcej przestrzeni, dla nich gra środkiem jest uciążliwa. Zdecydowanie lepiej czują się na skrzydle, a w obecnej sytuacji Ancelotti jest zmuszony do gry w innym systemie.
Ale to nie wzięło się z niczego.
CZYTAJ TAKŻE:
Guardiola zaskoczył dziennikarzy. "Może i ja zagram kilka minut"
Przepiękna bramka w III lidze. Stadiony świata! [WIDEO]