Głośno zrobiło się na temat zatrudnienia nowego selekcjonera Polski. Bo został nim Fernando Santos, który na Euro 2016 doprowadził reprezentację Portugalii do mistrzostwa Europy. Wówczas w ćwierćfinale podopieczni Santosa ograli naszą kadrę.
Jednak Biało-Czerwoni pod wodzą portugalskiego szkoleniowca radzili sobie słabo. Z łatwością mieli awansować na Euro 2024, a tymczasem wszystko wskazuje na to, że czeka ich walka w barażach.
Z tego powodu Cezary Kulesza postanowił zwolnić Santosa. Ten jednak zanim opuścił nasz kraj, postanowił zaprosić kilka osób z PZPN na pożegnalną kolację, o czym informowały media. Problem polega na tym, że to nie 68-latek za nią zapłacił.
- Ostatecznie rachunek za tę kolację trafił do sekretariatu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Fajny ten Fernando, ale za pożegnalną kolację trzeba było zapłacić. To by było na tyle, jeśli chodzi o Fernando Santosa - powiedział Mateusz Borek w Kanale Sportowym na Youtube.
Tym samym mimo że Portugalczyk był najlepiej zarabiających selekcjonerem naszej kadry w historii, nie był nawet w stanie zapłacić za kolację, którą... sam zorganizował.
Przeczytaj także:
Najlepszy selekcjoner? Szczęsny długo się nie wahał. "Był królem"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zwierzę wpadło na murawę. Podczas meczu!