Od początku spotkania widać było, że oba zespoły nie do końca serio podchodzą do rozgrywek Pucharu Polski. O ile jednak trener Pasieka w porównaniu do ostatniego meczu ligowego dokonał tylko dwóch zmian w wyjściowym składzie, o tyle Michał Probierze delegował na murawę nieco rezerwowy skład.
Jako pierwsi do ataków przystąpili gospodarze. Ich akcje były jednak chaotyczne i najczęściej kończyły się już przed polem karnym Jagiellonii. Goście wyraźnie skupieni byli na grze z kontrataku, ale zwłaszcza w pierwszej połowie zbyt częstych okazji ku temu nie mieli. W początkowych fragmentach gry wyróżniał się zwłaszcza młody, lewy obrońca żółto-niebieskich Wojciech Wilczyński. Pierwszy celny strzał w meczu gdynianie oddali w 28 minucie. Wtedy to piłka trafiła do Lubenova, która najpierw ściął z futbolówką z lewego skrzydła na środek, by następnie uderzyć wprost w dobrze ustawionego golkipera gości. Jagiellonia podobną próbą odpowiedziała trzy minuty później.W pierwszej połowie w Arce najbardziej aktywnym zawodnikiem był wspomniany już Lubenov. Bułgar miał jednak wyraźnie rozregulowany celownik. Przed przerwą Gikiewicza próbował jeszcze zaskoczyć strzałem z rzutu wolnego Bartosz Ława oraz usiłujący uderzać głową Sakaliev.
Druga połowa zaczęła się od mocnego uderzenia żółto-niebieskich. Gdynianie atakowali, częściej byli przy piłce, ale zawodziła skuteczność, którą tego dnia zostawili chyba w szatni. Widząc bezradność Arki Jagiellonia śmielej zaczęła atakować. Ich akcja z 60. minuty mogła zakończyć się bramką. Dużą czujnością w tej sytuacji wykazali się jednak obrońcy żółto-niebieskich. Wszelkie próby strzałów podopiecznych trenera Pasieki lądowały nad lub obok bramki. Obraz ten mógł zmienić kapitan Arki, Bartosz Ława, który jednak fatalnie wykończył akcję w sytuacji sam na sam z bramkarzem Jagiellonii. Jeszcze lepszą okazję na objęcie prowadzenia gdynianie zmarnowali w 83. minucie. Sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy po nieprzepisowym jego zdaniem zagraniu w polu karnym jednego z obrońców gości. Do piłki podszedł Mrowiec i strzelił w sam środek bramki, przez co znacznie ułatwił interwencją Gikiewiczowi.
A jak wykonuje się jedenastki pokazał w dogrywce Tomasz Frankowski. Najpierw w 94, a następnie 112 minucie pewnym strzałem pokonał Norberta Witkowskiego. Żółto-niebiescy próbowali, starali się, ale nic z ich starań nie wynikało. Jagiellonia miała w swoich szeregach Franka i to wystarczyło na wyjątkowo słabo grającą Arkę.
Arka Gdynia - Jagiellonia Białystok 0:2 (0:0, 0:0, 0:1)
0:1 - Frankowski (k.) 95'
0:2 - Frankowski (k.) 113'
Składy:
Arka Gdynia: Witkowski - Kowalski, Szmatiuk, Siebert, Wilczyński, Budziński (69' Karwan, 90+6' Burkhardt), Ława, Mrowiec, Lubenov, Sakaliev, Labukas (72' Czoska).
Jagiellonia Białystok: Gikiewicz - Norambuena, Stano, Cionek, Król, Gevorgyan (77' Frankowski), Hlavaty (68' Hermes), Bruno, Jarecki, Jezierski, Tumicz (68' Grosicki).
Żółte kartki: Labukas, Wilczyński, Kowalski (Arka) oraz Król, Bruno, Hermes (Jagiellonia).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 2000.