Legia jak dziecko we mgle. Nokaut w hicie kolejki PKO Ekstraklasy

PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: mecz Śląsk Wrocław - Legia Warszawa
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: mecz Śląsk Wrocław - Legia Warszawa

W pewnym momencie hitu PKO Ekstraklasy nad pełnymi trybunami Tarczyński Arena pojawiła się mgła. Nie poradzili sobie z nią piłkarze Legii Warszawa, którzy w drugiej połowie meczu ze Śląskiem Wrocław stracili aż cztery bramki. To był po prostu szok!

- Takie mecze zapamiętuje się na całe życie - powiedział Jacek Magiera podczas przedmeczowej konferencji prasowej. Rzeczywiście atmosferę wielkiego wydarzenia było czuć we Wrocławiu już od kilku dni. Na teren rozpędzonego Śląska przyjeżdżała w końcu Legia Warszawa.

Na trybunach Tarczyński Arena zasiadł komplet, ponad 39 tysięcy widzów - pierwszy raz od dziesięciu lat! Oczywiście frekwencyjna bomba była spowodowana nietuzinkowym przeciwnikiem oraz świetną dyspozycją drużyny prowadzonej przez Magierę, która dwa tygodnie temu zakończyła passę zwycięstw na siedmiu.

Fani Śląska mogli mieć pewne obawy, ponieważ historia pokazała, iż wysoka frekwencja - przekraczająca 35 tys. kibiców - nie niosła za sobą dobrych wyników. Jedyne przyjemne wspomnienia są z meczu otwarcia obiektu w 2011 roku przeciwko Lechii Gdańsk (1:0).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!

Drużyna Jacka Magiery chciała przełamać fatalną passę. Legia jest jednak ścisłą czołówką PKO Ekstraklasy i pokazała już w tym sezonie, że potrafi wygrywać także w osłabieniu. Takim śmiało można nazwać brak kapitana Josue, który pauzował za żółte kartki.

Mimo to warszawianie od początku nie mieli problemów z atakiem pozycyjnym. Dobrą okazję goście stworzyli sobie już kilka minut po rozpoczęciu spotkania. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego niecelny strzał głową oddał Yuri Ribeiro.

Później możliwości Rafała Leszczyńskiego sprawdził Marc Gual, który oddał strzał w sam środek bramki gospodarzy. Natomiast najlepszą sytuacją miał jednak bez dwóch zdań Piotr Samiec-Talar. Fantastycznie z kontrą wyszli gospodarze, a całą akcję sam postanowił wykończyć właśnie Samier-Talar. Jego uderzenie z siedemnastego metra przeleciało tuż obok dłuższego słupka.

Przewaga ponownie zarysowała się na korzyść Legii. Natomiast defensywa Śląska była dobrze skoordynowana. W końcu nadszedł moment błędu w ustawieniu, który mógł wykorzystać Marc Gual. Król strzelców poprzedniego sezonu PKO Ekstraklasy po zgraniu piłki przez Tomasa Pekharta oddał mocny strzał w poprzeczkę.

Atmosfera podczas starcia na Tarczyński Arena była kapitalna. Brakowało tylko i wyłącznie goli.

Prawdziwy wstrząs miał miejsce już na samym początku drugiej odsłony. Fantastycznym podaniem prostopadłym popisał się Piotr Samiec-Talar. Piłkarz wrocławskiej ekipy wypatrzył Petra Schwarza, który lekko trącił futbolówkę do siatki bramki Kacpra Tobiasza.

Zespół Magiery nabrał wiatru w żagle, czego nie można powiedzieć o Legii. "Wojskowi" potrzebowali kilku chwil, aby dojść do siebie po takim ciosie. Z minuty na minutę kibice widzieli coraz więcej fauli, walki o pozycję w środkowej części boiska.

Zawodnicy obu drużyn dostali chwilę wytchnienia od sędziego Piotra Lasyka. Nieplanowana przerwa była spowodowana "pokazem" pirotechnicznym kibiców przyjezdnych. Nad Tarczyński Arena powstała mgła, która okazała się być zgubna dla podopiecznych Kosty Runjaicia.

W przeciągu sześciu minut Legia Warszawa otrzymała trzy kolejne ciosy! Znów asystę zanotował Piotr Samiec-Talar. Tym razem skorzystał z niej Erik Exposito. Gwiazdor PKO Ekstraklasy w sytuacji sam na sam nie dał szans Kacprowi Tobiaszowi.

Warszawianie wyglądali jak dzieci we mgle. Nahuel Leiva pognał lewą stroną, "objechał" jednego z defensorów rywala i wyłożył futbolówkę Samcowi-Talarowi, który do dwóch asyst dołożył także gola.

Minęła chwila i czwartego gola dla Śląska Wrocław strzelił Erik Exposito. Hiszpan ponownie nie dał szans Kacprowi Tobiaszowi w bezpośrednim pojedynku i zadał nokautujący cios Legii. Drużyna Runjaicia zanotowała trzecią porażkę z rzędu w PKO Ekstraklasie!

Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 4:0 (0:0)
1:0 - Petr Schwarz 46'
2:0 - Erik Exposito 71'
3:0 - Piotr Samiec-Talar 73'
4:0 - Erik Exposito 77'

Składy: 

Śląsk Wrocław: Rafał Leszczyński - Patryk Janasik - Łukasz Bejger, Aleks Petkow, Jehor Macenko - Peter Pokorny - Nahuel Leiva, Petr Schwarz, Patrick Olsen (85' Michał Rzuchowski), Piotr Samiec-Talar (82' Mateusz Żukowski) - Erik Exposito

Legia Warszawa: Kacper Tobiasz - Radovan Pankov (72' Igor Strzałek), Rafał Augustyniak, Yuri Ribeiro - Paweł Wszołek, Bartosz Slisz, Juergen Elitim (72' Marco Burch), Patryk Kun - Maciej Rosołek (79' Ernest Muci), Tomas Pekhart (79' Blaz Kramer), Marc Gual

Żółte kartki: Patrick Olsen, Peter Pokorny (Śląsk Wrocław) - Tomas Pekhart (Legia Warszawa)

Sędzia: Piotr Lasyk

Zobacz też:

Komentarze (32)
avatar
kros
22.10.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Z takim bramkarzem dalego nie zajda facet powinien grac gora w 2 lidze zawala mecz za meczem! 
avatar
zbych22
22.10.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bez klasowego bramkarza i obrony Legia o MP i dobrych wynikach w europejskich pucharach może tylko pomarzyć. 
avatar
12 min
22.10.2023
Zgłoś do moderacji
1
3
Odpowiedz
A może tak trochę o sędziowaniu,sędziego Lasyka,dwa faule na Gualu w polu karnym,oraz dwa zagrania ręką obrońców w polu karnym,zwłaszcza ta druga sytuacja,gdzie był sędzia gdzie był VAR?po pier Czytaj całość
avatar
Iskariota
22.10.2023
Zgłoś do moderacji
3
3
Odpowiedz
@gniewkowianin: Co ty bredzisz przecież to PiS wygrał wybory i to 3 raz z rzędu !!!. 
avatar
gniewkowianin
22.10.2023
Zgłoś do moderacji
5
3
Odpowiedz
Brawo Śląsk pokazaliscie leglej jak wyborcy kaczynskiemu gdzie ich miejsce