We wtorek przed rozpoczęciem spotkań Ligi Mistrzów rozpoczął się zaległy mecz 4. kolejki PKO Ekstraklasy. W Poznaniu trzeci w tabeli Lech podejmował wicelidera - Jagiellonię Białystok. Z tego powodu spodziewano się wielu emocji.
Tych nie zabrakło, mimo że do 51. minuty oglądaliśmy goście byli nieobecni, a ich rywale robili co chcieli. Lech prowadził 3:0, ale przyjezdni pokazali charakter i rozpoczęli pogoń za przeciwnikiem. Ostatecznie w doliczonym czasie gry udało im się doprowadzić do remisu (3:3).
W 95. minucie Alan Czerwiński złapał za koszulkę Dominika Marczuka w polu karnym, przez co spowodował jego upadek. Sędzia Damian Sylwestrzak nie odgwizdał faulu, ale z pomocą przyszedł VAR. Po obejrzeniu powtórek arbiter wskazał "jedenastkę", którą na gola zamienił Bartłomiej Wdowik.
Problem jednak w tym, że do tej sytuacji w ogóle nie powinno dojść. Podczas tej samej akcji Wdowik nieczysto odebrał piłkę Kristofferowi Velde, jednak faulu na Norwegu nie zauważył Sylwestrzak.
Później natomiast arbiter, zgodnie z przepisami, nie miał już możliwości obejrzenia tamtej sytuacji i cofnięcia akcji. Tym samym piłkarze Lecha mimo fatalnej gry przy prowadzeniu 3:0 mogą mieć słuszne pretensje do Sylwestrzaka, ponieważ jego błąd najprawdopodobniej kosztował ich utratę kompletu punktów.
Przeczytaj także:
PKO Ekstraklasa: zmiana na szczycie! Zobacz tabelę
Co z najbliższą przyszłością Exposito? Stanowcze słowa Magiery
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!