Theo Valls w poprzednim sezonie wystąpił w 26 meczach szwajcarskiej ekstraklasy w barwach Servette. Strzelił trzy gole.
Jednak w środę Śląsk wysłał kolejny komunikat, tym razem mówiący o zakończeniu testów. Dlaczego wszystko odbyło się tak szybko i Francuz wyjechał z Wrocławia? Wytłumaczył to - dość obszernie dyrektor sportowy klubu David Balda.
Zawodnik był pod obserwacją od trzech miesięcy, jednak przez całe okno transferowe był poza zasięgiem finansowym klubu z Wrocławia. Jak napisał Balda, miał w Servette kontrakt na poziomie najlepszego piłkarza Śląska.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor futbolu pokazał klasę. Tak zachował się po porażce
- Około miesiąc temu stał się dostępny za niższe warunki, ale bez testów, na to nie chcieliśmy się zgodzić, ponieważ przez kilka miesięcy nie miał klubu, co było dla nas ryzykowne - napisał Balda na Twitterze. - Tydzień temu sytuacja ponownie się zmieniła i zgodził się przyjść na testy, a potem podpisać kontrakt - dodał.
Ustalono warunki kontraktu (zawodnik miał zarabiać o połowę mniej niż w poprzednim klubie), a umowa miała być skonstruowana w formacie 1+1+1.
- Wszystko zostało uzgodnione z góry, a warunkiem były 4 dni treningu od poniedziałku do czwartku. Na pierwszych treningach wyglądał dobrze pod względem umiejętności, oczywiście brakowało mu intensywności, ponieważ nie trenował z drużyną przez długi czas, ale jakość jego gry była widoczna od razu, szybko też wpasował się do szatni i natychmiast zaczął komunikować z zawodnikami - kontynuował Balda.
Dlaczego więc ostatecznie nie doszło do podpisania kontraktu? - W ciągu ostatnich 24 godzin Theo otrzymał ofertę życia na powrót do Francji, oferta kontraktu na 3 lata z natychmiastowymi gwarancjami (u nas nie miał gwarancji, musiałby walczyć o miejsce i zacząć na ławce) - tłumaczył Balda.
- Theo i jego rodzina zdecydowali, że lepiej jest wziąć pewność i stabilność we Francji niż krótkoterminowy motywacyjny kontrakt w Śląsku. Theo sam przyszedł do nas, wyjaśnił dlaczego chce wrócić do Francji, my to zaakceptowaliśmy, on sam podziękował za szansę, pożegnał się z kolegami z drużyny i odleciał - podsumował dyr. sportowy Śląska.
CZYTAJ TAKŻE:
Wyznanie Podolskiego. "Tęskniłem za drugim domem"
Rosjanin zdradził, co Rybus robił do 7:00. W takim stanie został bohaterem