Drużyna ze Szczecina narobiła sobie problemów w PKO Ekstraklasie w okresie, w którym żegnała się z eliminacjami Ligi Konferencji Europy. Poniesione przed wrześniową przerwą reprezentacyjną straty postawiły pod znakiem zapytania kolejny awans Pogoni do europejskich rozgrywek. Aktualnie stara się odrabiać straty, ale zremisowanego 1:1 meczu z Rakowa Częstochowa nie wykorzystała do tego w stu procentach.
Przeważała w posiadaniu piłki, w liczbie strzałów, a także w uderzeniach celnych 9:4. Konfrontacja przy Twardowskiego zakończyła się jednak remisem 1:1 po strzałach Bartosza Nowaka i Alexandra Gorgona w drugiej połowie.
- Pies był pogrzebany w pierwszej połowie. Musimy zarzucić sobie niewykorzystane w niej sytuacje podbramkowe. Gdyby wtedy wpadł jeden albo dwa gole, to druga połowa wyglądałaby trochę inaczej. Z kolei po przerwie straciliśmy bramkę i musieliśmy gonić Raków, co kosztowało mnóstwo sił - opowiada pomocnik Alexander Gorgon przed kamerą klubowej telewizji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!
- Nie ma się co wstydzić remisu z Rakowem. To silny zespół, który reprezentuje Polskę w europejskich rozgrywkach. Trzeba być zadowolonym nawet z odrobienia strat - dodaje Gorgon.
Dla Rakowa najlepszym fragmentem meczu był początek drugiej połowy. W nim zdobył prowadzenie i znalazł się bliżej zwycięstwa przy Twardowskiego. Skończyło się jednak tylko i aż na przedłużeniu do siedmiu spotkań serii bez porażki z Pogoni.
- Tempo w pierwszej połowie było wysokie, co kosztowało nas dużo sił. Raków zmuszał nas fragmentami do biegania za piłką po przerwie. Pomimo tego próbowaliśmy odwrócić wynik i zagrać o zwycięstwo. Trudno gra nam się przeciwko Rakowowi, ale chcieliśmy go wreszcie pokonać - podsumowuje Gorgon.
Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"