W pierwszej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzyń piłkarkom Realu Madryt przyszło mierzyć się z drużyną Chelsea. Całe spotkanie przebiegało pod dyktando zespołu z Londynu, czego jednak nie odzwierciedlił wynik końcowy rywalizacji 2:2. Ogromny wpływ na taki stan rzeczy miała seria pomyłek sędzi Fridy Nielsen.
Festiwal błędów sędziowskich rozpoczął się w 78. minucie, kiedy to "The Blues" prowadziły jeszcze 2:1. Athenea del Castillo (Real) zmierzała z piłką w pole karne rywalek. Jej rajd szybko został przerwany wejściem Jessie Fleming. Dunka natychmiast wskazała "na wapno", tylko że gołym okiem dobrze widać, że faul miał miejsce przed polem karnym.
- Z ławki rezerwowych widziałam, że faul był przed polem karnym. Byłam w szoku, że sędzia, która była dużo bliżej tego nie dostrzegł - zwracała uwagę na pomeczowej konferencji prasowej trenerka Chelsea, Emma Hayes.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznaliśmy bramkę roku?! Fenomenalny gol piłkarki
Jedenastkę wykorzystała Olga Carmona i było już 2:2. Zawodniczki ze stolicy Anglii ruszyły więc do ataku, co ostatecznie zakończyło się golem w doliczonym czasie gry, ale jak się okazało później, nieuznanym. Nielsen dopatrzyła się bowiem pozycji spalonej u piłkarki, która nie brała udziału w akcji. Strzelczyni bramki w momencie podania nie znajdowała się nawet w polu karnym Realu.
- To było żenujące. Zostałyśmy okradzione. Zamiast wygrać mecz 3:1, zremisowałyśmy go 2:2 - podsumowała ten mecz trenerka "The Blues".
Piłkarki Chelsea w swoim następnym spotkaniu Ligi Mistrzyń zmierzą się z Paris FC. Z kolei zespół Realu czeka pojedynek z zajmującym pierwsze miejsce w grupie BK Hacken.
Podyktowanie rzutu karnego miało miejsce w 78. minucie, z kolei druga z wymienionych sytuacji rozegrała się w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry drugiej połowy.
Czytaj także:
Nowy cel transferowy londyńczyków. Spora kasa w grze
Lewandowski stworzył nową drużynę. Powalczy o milion euro