Mimo 37 lat na karku Edin Dzeko świetnie wprowadził się do Fenerbahce, do którego przeszedł przed startem tego sezonu.
Bośniak strzelił już 10 goli w 12 ligowych meczach, a do tego dołożył dwa w eliminacjach Ligi Konferencji UEFA.
W Fenerbahce Dzeko, który cztery razy był wybierany najlepszym piłkarzem roku Bośni i Hercegowiny, stworzył świetny duet z Sebastianem Szymańskim.
Polak, podobnie jak dwukrotny mistrz Anglii (z Manchesterem City), też ma bardzo dobre statystyki (23 mecze, 9 goli i 8 asyst we wszystkich rozgrywkach).
A jak dwukrotny król strzelców (Bundesligi i Serie A) postrzega współpracę z polskim pomocnikiem? Co w Szymańskim podoba mu się najbardziej? Jakie Bośniak miał obawy przed przejściem do Fenerbahce i jak teraz ocenia swój ruch?
O tym wszystkim najskuteczniejszy napastnik w historii reprezentacji Bośni i Hercegowiny opowiedział w specjalnym wywiadzie dla WP SportoweFakty.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Sebastian Szymański zbiera świetne recenzje za występy w Fenerbahce. A pan jak go ocenia?
Edin Dzeko, napastnik m.in. Wolfsburga, Manchesteru City, Chelsea, AS Roma, Interu Mediolan, najskuteczniejszy napastnik w historii kadry Bośni i Hercegowiny (133 mecze, 65 goli): Sebastian świetnie zaczął sezon i mocno mnie to cieszy. Zwłaszcza że zdobywa bramki, bo według mnie zawsze lepiej, gdy zespół ma więcej piłkarzy, którzy potrafią strzelać gole. Natomiast jego dobry start w żadnym wypadku nie jest dla mnie niespodzianką, bo to dobry, jakościowy piłkarz. Wszyscy mamy tu nadzieję, że utrzyma taką formę przez cały sezon i mocno pomoże Fenerbahce.
Co się panu najbardziej podoba w jego grze?
Po prostu to, że strzela gole i asystuje. Robi dokładnie to, co powinien robić zawodnik na jego pozycji. Decydujące podania i bramki to integralna część kogoś, kto operuje w tym sektorze boiska. Trzecia rzecz, która mi się u niego podoba, to sposób, w jak Sebastian atakuje przestrzeń, z jaką dynamiką to robi. Jestem bardzo zadowolony, że trafił do Fenerbahce, że jest częścią tego projektu. My jesteśmy różnymi piłkarzami, ale najważniejsze, że dobrze się rozumiemy na boisku.
No właśnie. Bardzo szybko złapaliście wspólny język, a przecież dla was to pierwszy sezon w tym samym klubie.
To prawda. Od samego początku dobrze nam się ze sobą gra. To ważne dla nas obu, ale też dla całego zespołu, bo drużyna od razu złapała właściwy rytm. Nie musieliśmy się "docierać", szybko zaczęło to dobrze wyglądać. Zdarzało się, że Sebastian strzelał gola po moim podaniu, a ja po jego asystach. Ale powiem tak: już jest dobrze, natomiast liczę, że będzie jeszcze lepiej, bo nieważne jak dobrzy jesteśmy, zawsze możemy coś robić lepiej.
Jest pan w świetnej strzeleckiej formie. W 12 ligowych meczach strzelił pan 10 goli, ale Mauro Icardi z Galatasaray ma tych bramek tyle samo. Co więcej, tyle samo punktów mają w tym momencie i Fenerbahce, i Galatasaray. Co będzie trudniejsze? Pokonanie Icardiego w walce o koronę, czy Galatasaray w boju o tytuł?
Moim najważniejszym celem, dla którego przeszedłem do Fenerbahce, jest "zwrócenie" mistrzowskiego tytułu temu klubowi i jego fanom. To mój absolutny priorytet. I robię wszystko, żeby pomóc w jego realizacji. Na szczęście, odpukać, jestem zdrowy, dobrze się czuję. I oby tak dalej.
ZOBACZ WIDEO: Neymar już tak nie wygląda. Zaskoczył nową fryzurą
Fenerbahce zaliczył piorunujący start sezonu, wygrywając kilkanaście meczów z rzędu, licząc ligę i puchary. Jak wytłumaczyć, że od razu ruszyliście jak burza?
Wystartowaliśmy dobrze, ale... nasi główni rywale też się tak prezentują. W normalnych okolicznościach, po serii dziesięciu zwycięstw mielibyśmy pewnie 6-7 punktów przewagi nad drugą drużyną w tabeli. Ale rzeczywistość w tym sezonie ligi tureckiej jest zupełnie inna, bo przeciwnicy też są w bardzo dobrej formie. To oznacza bardzo długą walkę o tytuł, w której każdy mecz, a nawet każdy punkt może się okazać decydujący.
Grał pan w wielkich klubach, choć i Fenerbahce do takich należy. Czy jest w nim coś, z czym na przykład nie miał pan do czynienia wcześniej? Wiadomo na przykład jak fanatyczni są kibice w Turcji.
Kocham wszystkie kluby, w których grałem. Każdy był dla mnie specjalny, tak jak teraz Fenerbahce. Natomiast patrząc na to, że praktycznie zawsze grałem w ligach z tak zwanej top 5, nie byłem pewny, czego oczekiwać w Turcji. Kiedy jednak pojawiłem się w Fenerbahce, szybko zrozumiałem, że to był dobry ruch. Jestem pod wrażeniem tego, co tu zobaczyłem.
Wszystko przekroczyło moje oczekiwania. Począwszy od tego, jak wygląda centrum treningowe, przez organizację klubu i jakich ma fanów. A największe wrażenie zrobił na mnie stadion. To oczywiste, że Fenerbahce jest wielkim klubem i mam wrażenie, że dzięki mojemu doświadczeniu i wsparciu klub osiągnie cele, które sobie założył. Podjąłem dobrą decyzję, przychodząc tutaj.
Został pan też kapitanem Fenerbahce. Jak pan to odbiera?
Jestem dumny i zaszczycony. To nie jest mała rzecz! Naprawdę, jestem ekstremalnie dumny i zaszczycony, że powierzono mi ten honor.
[b]
Ma pan piękną karierę, pełną goli i triumfów w różnych ligach i rozgrywkach. Ale może jest coś, czego się nie udało osiągnąć i doskwiera panu to trochę? [/b]
Jestem zadowolony z tego, co było i jest. Nie odwracam się specjalnie za siebie, w tym sensie, że nie zastanawiam się, czy coś mogło pójść jeszcze lepiej, bo to oczywiste: zawsze coś mogło pójść lepiej. Ale dziękuję Bogu za to, co mi się przydarzyło. Miałem wielkie szczęście, że omijały mnie poważne kontuzje, grałem dla wielkich klubów, a teraz jestem częścią największego tureckiego klubu, co czyni mnie szczęśliwym.
Mam nadzieję, że przede mną jeszcze kilka lat gry na wysokim poziomie. Może jedyne takie niespełnione życzenie to brak udziału z reprezentacją na dużej imprezie. Bo to byłoby coś, co pięknie ukoronowałoby moją karierę.
Rozmawialiśmy o Sebastianie Szymańskim, ale na koniec zapytam szerzej: z czym się kojarzy panu polski futbol?
Kiedy mówię "polski futbol", to automatycznie te słowa przenoszą mnie do czasów, gdy grałem w Wolfsburgu. Odwiedzał mnie tam mój wielki przyjaciel, Amir Spahić, który grał wtedy Wrocławiu. Opowiadał dużo o polskiej piłce, a przyjeżdżał do mnie często, więc wiele razy słyszałem te historie. To dla mnie jakby taki "link" do polskiej piłki. No i oczywiście, kiedy teraz się słyszy "Polska", to w piłkarskim sensie pierwsze skojarzenie to Lewandowski.
Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty
Kadra jak pudrowany trup (opinia)
Dwóch chętnych na kupno Górnika