Tracimy kuriozalne gole - komentarze po meczu Śląsk Wrocław - Piast Gliwice

Piast Gliwice nie powtórzył osiągnięcia z poprzedniego sezonu i tym razem przegrał we Wrocławiu z miejscowym Śląskiem. Wynik mógł być jednak zupełnie inny gdyby gliwiczanie nie popełnili fatalnych błędów w obronie. - Nasze katastrofalne błędy, dwie bramki w przeciągu pięciu minut ustawiły mecz - stwierdził Maciej Michniewicz z Piasta Gliwice.

Dariusz Fornalak (trener Piasta Gliwice): Moim zdaniem o wyniku tego meczu zadecydowały dwie sprawy - strata Pawła Gamli i strata kuriozalnej drugiej bramki - w moim przekonaniu samobójczej. Te dwie straty spowodowały, że musieliśmy postarać się poszukać możliwości zdobycia choćby jednego punktu, a także powalczyć o uratowanie twarzy. Udało nam się tylko uratować twarz, z punktem już gorzej - straciliśmy komplet. Nasza sytuacja w tabeli robi się bardzo niewesoła. Czekają nas dwa tygodnie pracy, ciężkiej pracy. Celem jest jak najlepsze przygotowanie się do arcytrudnych spotkań końcówki tej rundy. Nie z takich opresji już jednak wychodziliśmy.

Ryszard Tarasiewicz (trener Śląska Wrocław): Myślę, że z przebiegu całego spotkania zasłużyliśmy na zwycięstwo. Niepotrzebnie straciliśmy tą bramkę, bo Piast nie miał klarownej sytuacji. Nie jest sekretem, że akurat przy stałych fragmentach gry nie wchodzimy w pole karne i tu nie wyczekaliśmy momentu i z tego straciliśmy bramkę. W nasze poczynania wdarła się niepotrzebna nerwowość, bo wiedzieliśmy, że ten mecz musimy wygrać. Akurat te mecze, które musimy wygrywać to wygrywamy i chwała za to zawodnikom. To nie znaczy, że w innych spotkaniach nie chcemy też zwyciężać, ale takie spotkania jak w sobotę czy dwa tygodnie temu powinniśmy wygrywać. Te dwa tygodnie będziemy pracować spokojniej. Na pewno będzie się sympatyczniej pracować na treningach. Cieszę się ze zwycięstwa. Ten mecz musieliśmy wygrać i go wygraliśmy. Mam nadzieję, że następne spotkanie z Odrą Wodzisław Śląski, które też będzie dla nas bardzo ważne wygramy na Oporowskiej.

Maciej Michniewicz (piłkarz Piasta Gliwice): Nie wiem czy był to dobry mecz w naszym wykonaniu, bo nie mamy żadnych punktów. Co z tego, że pierwsze pół godziny utrzymywaliśmy się przy piłce, mieliśmy optyczną przewagę, ale katastrofalne nasze błędy, dwie bramki w przeciągu pięciu minut ustaliły mecz. Powiedzieliśmy sobie w szatni, że jest szansa odrobić to, bo Śląsk tak naprawdę niczym nas nie zaskoczył. W drugiej połowie pokazaliśmy, że stać na to, by wywieźć punkty. Nie udało się, szkoda, jest to tylko wynikiem naszych błędów w pierwszej połowie.

Daniel Chylaszek (piłkarz Piasta Gliwice): Z perspektywy tych 90 minut uważam, że zagraliśmy nieźle. Wiadomo, że jeszcze dużo jest do poprawy, ale faktycznie tracimy takie kuriozalne gole. Trener powiedział, że praktycznie sami sobie je strzelamy. Nie wiadomo z czego to wynika - z braku koncentracji, konsekwencji? Szkoda, bo po dwóch golach straconych w takim krótkim odstępie czasu praktycznie można powiedzieć, że byliśmy jak bokser po nokaucie. One były jednak strzelone w pierwszej połowie i trener mobilizował nas w przerwie, żebyśmy dążyli do kontaktowego gola, a później wiadomo do wyrównania. Tą kontaktową bramkę strzeliliśmy, ale niestety nie udało nam się zremisować.

Kamil Glik (piłkarz Piasta Gliwice): Praktycznie strzeliliśmy sobie dwie bramki samobójcze i zabrakło na pewno koncentracji. Ciężko cokolwiek powiedzieć. W drugiej połowie trudno nam było strzelić trzy gole, ale udało się jednego. Cały czas walczyliśmy do końca. Zawsze chcę grać jak najlepiej. Jeśli trener Smuda będzie chciał ze mnie skorzystać to ja marzę o reprezentacji i na pewno nigdy nie odmówię.

Tadeusz Socha (piłkarz Śląska Wrocław): Cieszą trzy punkty. Najważniejsze jest zwycięstwo. Taka jest piłka nożna. Drużyna Piasta strzeliła bramkę po stałym fragmencie. Też można powiedzieć, że gdyby nie stały fragment to gola by nie było. Tak już jest w piłce. My trafiliśmy po błędach przeciwnika, ale zdobyliśmy o jedną bramkę więcej. Szkoda tego straconego gola, bo wkradła się nerwowość, ale najważniejsze, że utrzymaliśmy wynik.

Łukasz Madej (piłkarz Śląska Wrocław): Każde zwycięstwo cieszy - tym bardziej u siebie. Swoje boisko zobowiązuje. Wygraliśmy, zdobyliśmy trzy punkty. Przed nami jeszcze też bardzo ciekawe mecze, które możemy wygrać. Wszystko może się skończyć tak bardzo ciekawie. Od trenera zależy kiedy będę dostawał więcej szans. Ja przecież sam siebie nie wystawię. To nie ja podejmuję decyzję kiedy będę grał. Znam swoją wartość, nazywam się Łukasz Madej i na niczyim nieszczęściu nie będę bazował. Jestem świadomy swoich walorów i na pewno jeżeli trener uzna, że jestem gotowy to będę się cieszył, bo uważam, że jestem i fizycznie czuję się dobrze. Trener podejmuje takie decyzje, on odpowiada za zespół, także ja mogę tylko trenować i dalej udowadniać, że należy mi się miejsce w składzie.

Vuk Sotirović (piłkarz Śląska Wrocław): Udało mi się te dwie bramki strzelić, ale myślę, że cały zespół zapracował na to zwycięstwo. Do momentu zdobycia tych dwóch goli to ja byłem mało widoczny na boisku. Akurat miałem szczęście, żeby się znaleźć w odpowiednim miejscu i akurat te moje bramki nam przyniosły zwycięstwo.

Źródło artykułu: