Nie minęły dwie minuty, a bramkarz Łotyszy Rihards Matrevics musiał ratować zespół od straty gola. Za chwilę jednak wyciągał piłkę z bramki po kolejnej dobrej akcji Nikoli Zalewskiego na skrzydle.
Trzeba było poczekać do ostatniego spotkania w tym roku, by zobaczyć polską reprezentację mającą mecz pod kontrolą, dominującą i zdecydowaną. Cierpliwość popłaciła. Wystarczył nam do tego mecz towarzyski i rywal, który w swojej grupie kwalifikacyjnej do Euro 2024 przegrał siedem z ośmiu meczów.
Może i Łotysze byli tłem dla Biało-czerwonych, ale kilka akcji polskiej kadry mogło się podobać. Wygranym listopadowego zgrupowania na pewno jest Nikola Zalewski. Gracz Romy świetnie czuje się na skrzydle krótko prowadząc piłkę. Tak asystował w piątek z Czechami (1:1), w ten sam sposób pomógł otworzyć wynik spotkania we wtorek.
Już na początku meczu Zalewski w swoim stylu "bujnął" rywala na boku boiska i dośrodkował w pole karne. Skrzydłowy idealnie wymierzył wrzutkę, zagrywając co do centymetra do Przemysława Frankowskiego, który z bliska dopełnił formalności i wbił piłkę do bramki.
Polacy zaczęli przekonująco, chwilę wcześniej bliski gola był także Sebastian Szymański, ale później przestali być już tak konkretni w ofensywie. Drużyna Michała Probierza miała dużą przewagę w posiadaniu piłki, jednak proste błędy pozwalały Łotyszom zaatakować.
Po jednej z kontr Eduards Daskevics uderzył tuż obok słupka. Później ten sam zawodnik dobrze dośrodkował, ale Alvis Jaunzems zdrzemną się w polu karnym, za późno wystartował do podania i nie zdołał oddać strzału.
Polacy powinni prowadzić wyżej jeszcze przed przerwą. Wyróżniający się Zalewski otrzymał świetne podanie od Roberta Lewandowskiego, ale mając przed sobą całą bramkę, trafił w Matrevicsa.
Zalewski lepiej czuł się jednak w roli asystenta. Tuż po przerwie ponownie ograł rywala na skrzydle i ze słabszej lewej nogi idealnie dograł na głowę Lewandowskiego. Nasz napastnik ładnym strzałem w kierunku dalszego słupka trafił na 2:0.
Po tej sytuacji kilka zrywów mieli goście. Janis Ikaunieks uderzył nawet groźnie z rzutu wolnego, ale Marcin Bułka, trochę na "notę", ale skutecznie - bardzo dobrze interweniował.
Ostatni w tym roku mecz naszej reprezentacji nie miał wielkiej temperatury. Polacy przeważali, ale rywal nie należał do wymagających. Wygrana 2:0 z Łotwą w zasadzie nic nam nie mówi, oby podbudowała zniszczone morale zawodników przed marcowymi barażami o awans na Euro 2024.
Do myślenia daje natomiast obrazek trybun Stadionu Narodowego przypominający stypę, na której pustkami świeciły górne sektory trybun. Można tłumaczyć to środkiem tygodnia i meczem towarzyskim, ale na to polska reprezentacja skrupulatnie zapracowała przez cały 2023 rok.
Polska - Łotwa 2:0 (1:0)
1:0 - Przemysław Frankowski 7'
2:0 - Robert Lewandowski 48'
Polska: Łukasz Skorupski (46. Marcin Bułka) - Przemysław Frankowski, Jan Bednarek, Mateusz Wieteska, Jakub Kiwior, Nicola Zalewski (78. Bartłomiej Wdowik) - Sebastian Szymański (78. Kamil Grosicki), Damian Szymański (62. Bartosz Slisz), Jakub Piotrowski (62. Karol Struski) - Robert Lewandowski (62. Karol Świderski), Adam Buksa.
Łotwa: Rihards Matrevics - Raivis Jurkovskis, Antonijs Cernomordijs, Daniels Balodis, Andrejs Cigaņiks - Alvis Jaunzems (62. Dmitrijs Zelenkovs), Kristers Tobers (72. Aleksejs Saveljevs), Eduards Emsis, Janis Ikaunieks, Eduards Daskevics (62. Raimonds Krollis) - Roberts Uldrikis (72. Marko Regza).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznaliśmy bramkę roku?! Fenomenalny gol piłkarki