16 lat bez derbowej wygranej. Arka Gdynia chce zacząć pisać nową historię

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Olaf Kobacki (z prawej) i Dawid Szot
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Olaf Kobacki (z prawej) i Dawid Szot

Gra w Fortuna I lidze nie jest żadną atrakcją dla zespołów pokroju Arki Gdynia i Lechii Gdańsk. Jednak kiedy dochodzi do bezpośredniego starcia tych ekip, można spodziewać się, że będzie gorąco. Trener Wojciech Łobodziński mówi nawet o piekiełku.

Jeszcze parę tygodni temu wydawało się, że będą to derby, jak w czasie pandemii, gdy odbyły się bez kibiców. W Gdyni trwał bowiem bojkot i fani nie przychodzili na stadion. Jednak ostatnio coś drgnęło. Tydzień temu ogłoszono osiągnięcie porozumienia właścicieli klubu z przedstawicielami miasta i mniejszościowym udziałowcem Marcinem Gruchałą. Wkrótce Arka ma zostać sprzedana, w związku z czym bojkot został oficjalnie zakończony.

I - bez złośliwości - zbiegło się to idealnie w czasie z derbami Trójmiasta, które już w piątek o godz. 20.30. Arka informuje, że na teraz uprawnionych do wejścia jest ponad 10 tys. osób. Klub spodziewa się 13-14 tys. na trybunach. A to coś, czego w tym sezonie w Gdyni jeszcze nie było.

- Nie wiemy, jak ci piłkarze zareagują. To młodzi ludzie, będący na początku swojej drogi, dlatego staram się tę presję zrzucać na siebie, ale nie mam zamiaru opowiadać im bajek, że to mecz jak każdy inny. Dla wielu zawodników, w szczególności wychowanków, tak nie jest. Czego bym nie powiedział, to oni i tak będą się nakręcać - mówi trener Arki Wojciech Łobodziński.

- Nie oszukujmy się, nasi kibice urządzą piekiełko drużynie gości. Lechia też ma młody zespół i liczymy, że to ona będzie pod większą presją niż my - podkreśla szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznaliśmy bramkę roku?! Fenomenalny gol piłkarki

Sporą rolę w tego typu spotkaniach odgrywa tzw. mental. Z jednej strony jedni i drudzy mocno się spinają, ale z drugiej trenerzy nie mogą ich przemotywować, bo może to przynieść skutek odwrotny do zamierzonego.

- Jestem chłopakiem stąd, więc jak przyjdzie 13-14 tys. ludzi i ryknie, to będzie to coś fajnego. Specjalny moment, ale nie boję się tego. Grałem już przy takiej publiczności, byłem też w kadrze na takim meczu, gdzie był pełen stadion, dookoła była policja, latały helikoptery, więc nie jest mi to obce. Fajnie będzie to przeżyć jeszcze raz - mówi wychowanek Arki Przemysław Stolc.

On nie brał udziału w derbach Trójmiasta, ale jego trener miał okazję wystąpić w meczach ŁKS-u z Widzewem Łódź i Wisły Kraków z Cracovią, więc zna smak tego typu rywalizacji.

- Szczególnie derby Krakowa były bardzo mocne, tam wokół meczu bardzo dużo się działo. Bardzo dużo było tych negatywnych emocji, wiemy jak to wygląda w Krakowie. Wydaje mi się, że jako piłkarz aż tak się nie odczuwa tego wszystkiego dookoła. Teraz to na mnie jako trenera spada dużo zewnętrznych bodźców. Nie mogę się doczekać tego meczu. Nie wiem jaka będzie różnica, ale miałem pozytywny dreszczyk emocji - podkreśla trener Łobodziński.

Bez rąbanki, a bardziej po piłkarsku

Często są to zamknięte mecze, w których najważniejszą rolę odgrywa walka, zaangażowanie. Dochodzi do przepychanek, czasem coś dzieje się na trybunach. Trener Łobodziński chciałby to jednak zmienić i postawić bardziej na futbol.

- Chciałbym, żeby wygrała piłka nożna, a nie emocje. Chciałbym, żeby to był dobry mecz pod względem piłkarskim i żebyśmy się nie skupiali tylko na walce. Bo jeśli mówimy o walce, to do mnie to nie dociera - tu aż się skrzywił trener Arki. - Mamy grać w piłkę. Mam nadzieję, że będziemy potrafili podejść pragmatycznie i rzeczowo do tematu i grać tak, jak do tej pory, a nawet bardziej wyrafinowanie - podkreślił.

Dodatkowym utrudnieniem może być fakt, że w środę z rana w Gdyni spadł śnieg i nie zanosi się na poprawę pogody w kolejnych dniach.

16 lat bez wygranej

Trudno wskazywać faworyta przy okazji meczu derbowego. Historia nie przemawia za Arką, która nie potrafi wygrać z Lechią w lidze od szesnastu lat (a w Ekstraklasie nie wygrała nigdy). Z drugiej strony gdynianie są na pierwszym miejscu w tabeli, notując serię sześciu zwycięstw z rzędu, do tego dwie wygrane w Pucharze Polski. Lechia aż tak imponująco nie wygląda, bo mówimy o "marnych" ośmiu spotkaniach bez przegranej i "zaledwie" trzecim miejscu w stawce. Oba zespoły dzielą w tym momencie trzy punkty.

- Nie uważam, że łatwiej jest gonić. Przywołuję sytuację z mojej pracy w Miedzi Legnica - jak już weszliśmy na pierwsze miejsce, to na nim zostaliśmy - mówi Łobodziński.

- Presji nie ma żadnej. To my przystępujemy do meczu z pierwszego miejsca, to Lechia nas goni. Może w zeszłym tygodniu ktoś wspomniał o tej złej serii w derbach. My chcemy się zapisać na kartach historii, przerwać złą passę i cieszyć się w piątek wieczorem - podsumował Stolc.

W Arce panuje duży optymizm. Można było odczuć dużą pewność siebie, a może nawet i nadmierną. Wyniki budują atmosferę, a te w ostatnim czasie w Arce były wprost rewelacyjne.

Początek meczu Arka Gdynia - Lechia Gdańsk w piątek o godz. 20.30.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

Komentarze (0)