Jak wiadomo, to Czesi i Albańczycy awansowali na EURO bezpośrednio z grupy, w której skompromitowała się reprezentacja Polski.
Tymczasem tuż po ostatnim meczu Czechów z Mołdawią niespodziewanie do dymisji podał się selekcjoner Jaroslav Silhavy.
Jednym z głównych powodów jego odejścia były bardzo trudne relacje z czeskimi mediami, które, delikatnie mówiąc, nie oszczędzały byłego już selekcjonera.
Efekt jest taki, że Czesi mają awans, ale nie mają sternika. I jak to bywa w takich przypadkach, od razu ruszyła giełda nazwisk.
Wraca nazwisko Papszuna
Jeden z czeskich portali umieścił na niej Marka Papszuna. Zresztą, to nie pierwszy raz, kiedy polski szkoleniowiec został wymieniany jako ten, który mógłby pracować z naszymi sąsiadami.
I choć taki scenariusz byłby zapewne bardzo ciekawy i dla Papszuna, i dla kibiców, to tak naprawdę nie ma opcji, aby się zrealizował. Na konferencji prasowej prezes czeskiej federacji przekazał, że szanse na to, iż zespół obejmie cudzoziemiec, są minimalne. Choć to określenie "minimalne" i tak jest eufemizmem.
ZOBACZ WIDEO: Neymar już tak nie wygląda. Zaskoczył nową fryzurą
- Selekcjonerem będzie Czech. Prezes chce, aby nowy trener znał czeski, bo taki język obowiązuje w szatni. Po drugie, kwestie finansowe. Czeska federacja nie ma wielkiego budżetu na selekcjonera. Wiadomo, że zawsze w takich sytuacjach media spekulują. Ale Papszun to medialna kandydatura a nie realna opcja. Szanse na to, że zostanie trenerem Czechów oceniam jako 0,00001 procenta - mówi nam jeden z czeskich dziennikarzy.
Nawet w polskiej lidze zarabiają więcej
Te słowa potwierdza kilku innych czeskich żurnalistów, również w kontekście ekonomicznym. Jak się okazuje, budżet czeskiej federacji na selekcjonera to około 20 tysięcy euro miesięcznie. A to faktycznie kwota, która na kolana nie rzuca, bo choćby w polskiej lidze kilku szkoleniowców zarabia większe pieniądze.
Oczywiście, nie zawsze, nie w każdych okolicznościach i nie dla każdego pieniądze są najważniejsze, bo samo poprowadzenie drużyny w finałach EURO jest bardzo kuszące, ale absolutnie wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Marek Papszun trenerem Czechów nie zostanie. Ani żaden inny obcokrajowiec.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty