[tag=624]
Tottenham Hotspur[/tag] zaliczył rewelacyjny start sezonu, ale nagle obniżył loty i przegrał trzy z rzędu mecze Premier League. W niedzielę londyńczycy przystąpili do wyjazdowej rywalizacji z Manchesterem City.
Przyjezdni potrafili zaskoczyć aktualnych mistrzów Anglii na początku spotkania. W szóstej minucie Tottenham wyprowadził błyskawiczny kontratak, Heung-min Son dynamicznie wpadł w pole karne i przełamał ręce próbującego interweniować Edersona.
Radość reprezentanta Korei Południowej nie trwała jednak długo. Julian Alvarez w dziewiątej minucie dośrodkował z rzutu wolnego. Son był dobrze ustawiony, jednak zamiast ugasić pożar, tylko utrudnił sprawę golkiperowi Tottenhamu. Strzelec pierwszego gola tym razem wpakował piłkę do własnej bramki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się działo! Oprawa godna finału
Gol samobójczy został zapisany na konto Sona, który był załamany. Potem "The Citizens" poszli za ciosem i objęli prowadzenie. Kluczową rolę ponownie odegrał wspomniany wcześniej Alvarez. Jego asystę wykorzystał Phil Foden. W ostatecznym rozrachunku szlagier Premier League zakończył się podziałem punktów (3:3).
Czytaj więcej:
Kapitalna akcja Michała Karbownika. Polak wszedł na boisko i zrobił swoje
Leśnodorski uderza w Mioduskiego. Szokujące oskarżenia!