Rasistowski skandal z udziałem kibiców ŁKS

Piłkarze ŁKS zaprezentowali się w sobotę z bardzo dobrej strony i pokonali na wyjeździe Wartę. Dużo gorsze wrażenie pozostawili po sobie kibice łódzkiej drużyny, którzy zrazili wszystkich rasistowskimi zachowaniami względem czarnoskórego pomocnika Zielonych, Alaina Ngamayamy.

- Powtórzyły się niestety wydarzenia, które miały miejsce niespełna dwa lata temu podczas meczu z Lechią Gdańsk. Nie padły wprawdzie żadne słowa, ale fani gości naśladowali odgłosy małp, gdy znajdowałem się przy piłce. To jest nie do pomyślenia. Nasz klub zgodził się na przyjazd sympatyków ŁKS, udostępnił im miejsce na stadionie, a oni "odwdzięczyli" się w sposób skandaliczny. Oberwało się zresztą nie tylko mi. Ci sami ludzie opluli Pawła Ignasińskiego, gdy wykonywał aut na wysokości ich sektora - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Alain Ngamayama.

Wybryki kibiców łódzkiej ekipy nasiliły się w końcowych minutach spotkania i było je słychać na całym obiekcie. Co ciekawe, umknęły uwadze trenera Grzegorza Wesołowskiego. - Byłem tak zaaferowany grą, że nie dotarły do mnie te odgłosy. Jeśli miały miejsce, to oczywiście je potępiam i oceniam jako naganne.

Opiekun Warty, Bogusław Baniak był oburzony tym, co działo się w sektorze fanów ŁKS. - Wiadomo, że na stadion przy Drodze Dębińskiej nie można wpuszczać zorganizowanych grup kibiców gości, a mimo to nasz klub pozwolił im obejrzeć spotkanie. Wiedza tych ludzi o piłce jest mniej więcej taka, jak postawa moich zawodników w sobotnim meczu. Alain Ngamayama to Polak. On urodził się w naszym kraju i tu wychował. Nie dziwię się powściągliwości trenera Wesołowskiego, bo przecież nie będzie atakował sympatyków swojej drużyny. Mam tylko nadzieję, że sędzia oraz delegat PZPN pokażą jaja i skrupulatnie odnotują te wydarzenia.

Z kolei dyrektor sportowy poznańskiego I-ligowca, Zbigniew Śmiglak zapewnił, że w przyszłości żadnych uprzejmości względem fanów ŁKS nie będzie. - Ich zachowanie jest szokujące. Już nigdy nie pójdziemy im na rękę. Jeśli nadal na naszym stadionie nie będą mogły pojawiać się zorganizowane grupy kibiców, to nie będziemy wpuszczać ich wcale. Ci ludzie powinni zastanowić się nad swoją postawą. My wyciągamy do nich pomocną dłoń, udostępniamy dobre miejsca, a oni obrażają naszego zawodnika.

Delegatem PZPN na sobotnie spotkanie był Zdzisław Kowalski, który zapewnił, że dokładnie opisze wybryki sympatyków ŁKS i przekaże dokumenty do Wydziału Dyscypliny. - Te odgłosy nie były zdarzeniem incydentalnym, bo sam słyszałem je co najmniej pięciokrotnie. Szczegółowy raport trafi do odpowiednich komórek związkowych i zostaną wyciągnięte konsekwencje.

Jakie mogą być kary? Łódzkiemu klubowi grożą m. in. sankcje finansowe i ujemne punkty.

Komentarze (0)