Miniony rok dla reprezentacji Polski był sportowym koszmarem. Biało-Czerwoni nie awansowali na Euro 2024 z jednej z najsłabszych grup eliminacyjnych w historii futbolu. Nasi rodacy okazali się gorsi od Czech i Albanii, a w dwóch meczach z Mołdawią - jednym z najgorszych zespołów Europy - ugrali tylko jeden punkt.
Polacy nie stracili jeszcze szans na awans na mistrzostwa Europy. W marcu muszą pokonać Estonię, a w meczu, który da bilet do Niemiec, zmierzą się ze zwycięzcą starcia Walia - Finlandia. Ostro o formie naszych reprezentantów wypowiedział się Tomasz Hajto w programie "Cafe Futbol".
- Największym paradoksem polskiej piłki jest to, że my zaczynamy dziękować piłkarzom za zaangażowanie. Jak tak dalej pójdzie, wkrótce będziemy im dziękować za to, że w ogóle przyjechali na kadrę. Nie idźmy w tym kierunku - wierzcie mi. W Anglii, Niemczech czy Hiszpanii nikt nie bałby się krytykować piłkarzy, a my ciągle trzymamy nad nimi parasol ochronny - przyznał były piłkarz na kanale Polsat Sport.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: o Polaku wciąż pamiętają. Zapisał się w historii klubu
Miniony rok obfitował w wiele afer związanych z reprezentacją, a także PZPN-em. Na pokładzie samolotu z kadrą, który leciał na mecz do Kiszyniowa, poleciał skazany za korupcję Mirosław Stasiak. Wydarzyła się m.in. też afera alkoholowa, echem odbijała się też afera premiowa.
- Zajmowaliśmy się tematami zastępczymi, takimi jak zwalnianie pracowników czy wyjazdy działaczy na mecze. Powinniśmy tymczasem skupiać się na ocenie gry piłkarzy, która najczęściej była po prostu słaba. Trzymam kciuki za Michała Probierza, mam nadzieję, że będzie prowadził reprezentację twardą ręką - dodał były reprezentant Polski.
Czytaj więcej:
Media: ruszyły rozmowy ws. sprzedaży "Lewego". Oto cena i kierunek