Chciałbym zacząć też strzelać w lidze - rozmowa z Pawłem Buzałą, napastnikiem Lechii Gdańsk

W środowym meczu pomiędzy Lechią Gdańsk, a Odrą Wodzisław zwycięską bramkę dla biało-zielonych strzelił Paweł Buzała. Jest to trzecia bramka tego piłkarza w tegorocznej edycji Pucharu Polski, nie strzelił on jeszcze natomiast bramki w lidze.

Michał Gałęzewski: Wreszcie udało ci się strzelić bramkę na stadionie w Gdańsku. Jak byś ocenił tą akcję?

Paweł Buzała: Otrzymałem bardzo dobre podanie od Macieja Rogalskiego. Grałem szeroko na skrzydle i akurat zszedłem w środek na pozycję nominalnego napastnika, przyjąłem piłkę i udało mi się strzelić bramkę. Jestem z tego bardzo zadowolony. Wcześniej miałem wiele sytuacji, ale nie miałem szczęścia. Z Koroną i z Lechem były akcje, po których powinienem strzelić bramki. Teraz się złożyło wszystko idealnie i strzeliłem bramkę.

Rozgrywki Pucharu Polski ci wyjątkowo leżą, w końcu strzeliłeś dwie bramki Nielbie w 1/16, teraz Odrze...

- Chciałbym zacząć też strzelać w lidze, bo później będą o mnie mówić człowiek od pucharów. Wszystko dzieje się krok po kroku. Miałem półtoramiesięczną kontuzję i wybiło mnie to z rytmu. Może forma strzelecka wreszcie przyszła?

W meczu z Odrą doszedł nowy konkurent do ataku - Tomasz Dawidowski. Co o tym sądzisz?

- Trener będzie miał spory orzech do zgryzienia. Ja jestem jednak takim zawodnikiem, który nigdy się nie podda, nawet jak są jakieś nieprzyjemne epitety w moją stronę. Mam taki charakter, że co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. Nie będę się załamywał, że nie gram, tylko zrobię swoje i wszyscy zobaczycie, że będę przydatny drużynie.

Wynik meczu z Odrą powinien być chyba znacznie wyższy...

- Na pewno tak, bo w pierwszej połowie mieliśmy 3-4 dogodne sytuacje, po których powinniśmy strzelić bramki. W drugiej połowie swoje szanse miał Ivans, ale ten chłopak po prostu nie ma farta. Mogłem też strzelić ja, albo Kuba Zabłocki. Naszą bolączką jest skuteczność, jednak ważne, że z tyłu jest na zero, a do przodu z meczu na mecz będzie coraz lepiej.

Patrząc na nominalne pozycje, w środę wyszliście na boisko systemem 2-4-4. To trochę niespotykane w piłce nożnej.

- Tak się złożyło. Od dwóch meczów Maciek Rogalski gra na obronie i uważam, że cofnięcie pomocnika do obrony jest trudniejsze, niż napastnika do pomocy. Dla mnie to wielki szacunek dla Kaki i dla Rogala, bo nieźle sobie radzą. Nie było sytuacji, w których popełniliby błąd i pozwolili na akcje bokami.

Od czasu, jak gracie trzema napastnikami, to mimo, że bramek nie strzelacie, gracie widowiskowo i akcji ofensywnych jest naprawdę dużo.

- Jest większa wymiana pozycji i niejednokrotnie obrońcy mogą się gubić. Gramy ładnie dla oka, ale mamy mało strzelonych bramek i trzeba się jeszcze bardziej skoncentrować.

O dziwo od czasu, jak gracie bardziej ofensywnie, straciliście tylko jedną bramkę w czterech meczach. Jak to możliwe?

- Tym lepiej dla nas. Grając takim ustawieniem nie dopuszczamy do tego, żeby drużyna przeciwna mogła narzucić swój styl.

Niedługo znowu mecz derbowy z Arką, a Ty już chyba możesz się czuć specjalistą w potyczkach derbowych. Na co liczysz w tym spotkaniu?

- Zobaczymy, czy zagram. Trener podejmie decyzję. Do tego spotkania zostało jednak trochę czasu.

Komentarze (0)