Legia Warszawa pokazała się z bardzo dobrej strony w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy. Pokonała Aston Villę, wygrała oba spotkania ze Zrinjskim, a awans do kolejnej rundy przypieczętowała po zwycięstwie u siebie z AZ Alkmaar. W 1/16 finału ekipa Kosty Runjaicia rozegra dwumecz z norweskim Molde FK.
Pierwsze spotkanie już w czwartek o godz. 18.45 w Norwegii. Przeciwko drużynie, która jesienią najpierw walczyła o Ligę Mistrzów, a ostatecznie rywalizowała w fazie grupowej Ligi Europy.
- Nie jestem ani optymistą, ani pesymistą. Podchodzę sceptycznie do tego meczu. Wiele będzie zależeć od dyspozycji dnia. Fajnie, że mamy na wiosnę polski zespół w europejskich pucharach, ale usiądę przed telewizorem wyluzowany, bez żadnego ciśnienia. Wynik może pójść w każdą stronę - mówi nam Jacek Kazimierski, w przeszłości bramkarz Legii, a także 23-krotny reprezentant Polski, uczestnik mundialu w 1982 roku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie minęło nawet 20 sekund. Szalony początek meczu
Trudno o wskazanie faworyta. Drobną przewagą Legii może być fakt, że będzie to dla niej drugi mecz o stawkę w 2024 roku (w pierwszej ligowej kolejce Legia pokonała na wyjeździe Ruch Chorzów 1:0 - przyp. red.). W przypadku Molde jest inaczej, bo liga norweska gra w systemie wiosna-jesień i nowy sezon rozpoczyna się dopiero w kwietniu.
Z drugiej strony gospodarze mają handicap w postaci sztucznej murawy. Są do niej przyzwyczajeni, tymczasem Legia w miniony piątek grała na czymś, co teoretycznie miało być naturalną nawierzchnią, natomiast w Chorzowie nie dałoby się raczej zagrać w snookera.
- Kilkadziesiąt lat temu grałem na takich kartofliskach. Oglądam ligę angielską czy hiszpańską, ale kiedy później przełączam na Ekstraklasę, to nie wierzę własnym oczom. Jak można grać na czymś takim? - grzmi Kazimierski.
Gdzie Polska, a gdzie Europa?
- Oglądałem mecz Legii w Chorzowie, ale teraz jestem świeżo po Lidze Mistrzów. Polska piłka to tragedia, w głowie się nie mieści. Przecież to inna dyscyplina sportu - kontynuuje nasz rozmówca.
W zespole Legii zabraknie sprzedanych Bartosza Slisza i Ernesta Muciego. Ponadto do Norwegii nie poleciał przeziębiony Marc Gual, czyli strzelec jedynego gola w ligowym meczu w Chorzowie.
- No dobrze, ale co to są za zawodnicy? Na polską ligę się nadają, ale żeby zaistnieć w Europie? No nie. Proszę pana, kto dzisiaj gra w Polsce? - pyta Kazimierski.
- Uważam, że Muci został sprzedany za straszne pieniądze. Ten, który go sprzedał, powinien dostać Oscara. A ten, który go kupił, powinien być natychmiast zwolniony. Byłem w szoku, kiedy przeczytałem o tych dziesięciu milionach euro. Majstersztyk Legii. Muci zagrał świetnie z Aston Villą, strzelił w sumie trzy gole, ale patrząc całościowo, to jest średnim zawodnikiem - powiedział.
Raz na pięć lat
Molde zajęło trzecie miejsce w grupie Ligi Europy. Pierwszy był rewelacyjny w tym sezonie Bayer Leverkusen, który zdobył komplet 18 punktów. Na drugim miejscu uplasował się Karabach Agdam. Molde potrafiło wygrać u siebie z Hacken 5:1, do tego był remis 2:2 z Karabachem i minimalna przegrana z Bayerem 1:2.
- Nie wiem jak mam patrzeć na Legię. Kompletnie nie wiem czego się spodziewać. Taki mecz jak z Aston Villą zdarzy się raz na pięć lat. Reszta to rzut monetą. Dużo będzie zależeć od dyspozycji dnia - podsumował Kazimierski.
Początek meczu Molde FK - Legia Warszawa w czwartek o godz. 18.45.
Tomasz Galiński, dziennikarz WP SportoweFakty