Raków odrobił zaległości w Kielcach. Sześć minut i było po zabawie

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Raków Częstochowa bawił się na boisku w Kielcach
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Raków Częstochowa bawił się na boisku w Kielcach

Raków Częstochowa bez żadnych problemów ograł na wyjeździe Koronę Kielce 2:0 w zaległym meczu 2. kolejki PKO Ekstraklasy. Goście załatwili sprawę na samym początku, a fantastycznego gola strzelił Ante Crnac.

To była miazga. Raków Częstochowa tym razem rzeczywiście wyglądał jak mistrz Polski, mający po drugiej stronie drużynę rozpaczliwie broniącą się o utrzymanie. Różnica klas była bardzo widoczna i już po sześciu minutach można było gasić światło.

Raków prowadził 2:0. Korony nie było na boisku. To była miazga. Przepaść. Najpierw fantastycznego gola z 30 metrów strzelił Ante Crnac, a po chwili drugą bramkę dorzucił Władysław Koczerhin. Środek pola Korony? Nie istniał. Obrońcy? Zagubieni. Pressing? Nijaki. W drużynie gospodarzy nie funkcjonowało absolutnie nic. A Raków po prostu się bawił.

Były kolejne szanse, żeby wynik był bardziej okazały, ale w dalszej części meczu tak dobrze już nie było. Poza tym Raków nie byłby sobą, gdyby nie skomplikował sobie życia. Zoran Arsenić w krótkim odstępie czasu zobaczył dwie żółte kartki i w 69. minucie mógł udać się pod przedwczesny prysznic.

ZOBACZ WIDEO: Polecieli prywatnym odrzutowcem. Tam ukochana Ronaldo zabrała dzieci na wakacje

Trener Kamil Kuzera zareagował momentalnie, zdjął z boiska Piotra Malarczyka, wpuścił drugiego napastnika, natomiast niewiele z tego wyniknęło. Poza jednym strzałem z rzutu wolnego Marcela Pięczka, gdy fantastycznie w bramce spisał się Vladan Kovacević, w zasadzie nie było na czym zawiesić oka. No, może jeszcze w doliczonym czasie po uderzeniu głową Adriana Dalmau, ale tu też czujny był bramkarz gości.

Raków grał w trybie ekonomicznym. Szanował piłkę, starał się wyprowadzać kontry, ale był przy nich bardzo niechlujny. Bo przy lepszej skuteczności Crnac powinien kończyć mecz z hat-trickiem, a gdyby nieco szybszy był Koczerhin, to wykorzystałby koszmarne podanie Nono w stronę Xaviera Dziekońskiego. Był też nieudany lob Ericka Otieno. To spotkanie - z perspektywy gości - można było "zamknąć" zdecydowanie wcześniej.

Fakty są jednak takie, że Raków wygrał, zgarnął trzy punkty i awansował na trzecie miejsce w tabeli. Ma jednocześnie tylko dwa punkty straty do Jagiellonii Białystok i Śląska Wrocław. A Korona? Z 23 punktami pozostaje na 15. pozycji i jej sytuacja jest nie do pozazdroszczenia.

Korona Kielce - Raków Częstochowa 0:2 (0:2)
0:1 Ante Crnac 3'
0:2 Władysław Koczerhin 6'

Składy:

Korona: Xavier Dziekoński - Jacek Podgórski (59' Dawid Błanik), Dominick Zator, Piotr Malarczyk (71' Adrian Dalmau), Miłosz Trojak, Marcel Pięczek - Nono (86' Mateusz Czyżycki), Yoav Hofmeister, Martin Remacle, Jakub Konstantyn (59' Mariusz Fornalczyk) - Jewgienij Szykawka.

Raków: Vladan Kovacević - Fran Tudor, Bogdan Racovitan, Zoran Arsenić, Stratos Svarnas, Erick Otieno (53' Jean Carlos Silva) - John Yeboah (71' Adnan Kovacević), Władysław Koczerhin, Gustav Berggren, Bartosz Nowak (82' Peter Barath) - Ante Crnac (82' Łukasz Zwoliński).

Żółte kartki: Remacle, Podgórski (Korona) oraz Arsenić, Jean Carlos Silva (Raków).
Czerwona kartka: Arsenić 69' (Raków, za drugą żółtą).

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty