Rok temu wystąpił na Eurowizji. Wkrótce może zagrać przeciwko Polsce

WP SportoweFakty / Na dużym zdjęciu: Ragnar Klavan (Getty Images), na małym: Ragnar Klavan podczas Eurowizji (X)
WP SportoweFakty / Na dużym zdjęciu: Ragnar Klavan (Getty Images), na małym: Ragnar Klavan podczas Eurowizji (X)

W piątek ogłoszono kadrę reprezentacji Estonii na zbliżające się baraże o Euro 2024. Jednym z powołanych w ekipie nadchodzących rywali Polaków jest m.in. legendarny Ragnar Klavan, który dał się poznać nie tylko tej sportowej publiczności.

Reprezentacja Polski fatalnie spisała się podczas eliminacji do Euro 2024. Mimo teoretycznie łatwej grupy Biało-Czerwoni zajęli dopiero trzecie miejsce za Albanią i Czechami. W marcu pojawi się ostatnia szansa, aby wystąpić na nadchodzących mistrzostwach Europy.

Tą szansą są baraże, a przeciwnikiem zespołu Michała Probierza w półfinale jest Estonia. Piątek był dniem ogłoszenia powołań w drużynie rywali. Na liście desygnowanych przez Thomasa Haeberliego znaleźli się m.in. byli zawodnicy PKO Ekstraklasy - Konstantin Vassiljev, Artur Pikk czy Ken Kallaste.

Nie zabrakło też miejsca dla legendy, jaką jest Ragnar Klavan. 38-letni defensor podczas swojej kariery występował w kilku znanych drużynach. Kibice przede wszystkim kojarzą go z gry w Liverpoolu (2016-2018).

ZOBACZ WIDEO: Karetka na boisku, a piłkarze... dalej grali. Kuriozalne sceny na meczu

Co ciekawe reprezentant Estonii dał się poznać nie tylko sportowej publiczności, ale też fanom Eurowizji jako spiker. Rok temu wystąpił na antenie w trakcie finału i podał wyniki głosowania w swoim kraju. Wtedy Polska nie otrzymała nawet punktu (nagranie zobaczysz na dole).

Ragnar Klavan dotychczas rozegrał 129 spotkań w barwach narodowych, w których strzelił trzy gole. Pierwszy mecz dla kadry rozegrał w 2003 roku.

Spotkanie pomiędzy reprezentacją Polski a Estonią odbędzie się w czwartek (21 marca). Relacja tekstowa "na żywo" będzie dostępna na portalu WP SportoweFakty.

Zobacz też:
Lider zrobił swoje. Lechia kontynuuje doskonałą serię

Źródło artykułu: WP SportoweFakty