Na początku sierpnia Thibaut Courtois zerwał więzadło krzyżowe w lewym kolanie, przeszedł operację i musiał poddać się długiej rehabilitacji. Ta przebiegała sprawnie i Belg od jakiegoś czasu wrócił do zajęć na boisku.
Wydawało się, że powrót do bramki Realu Madryt jest jedynie kwestią czasu. Optymistyczny wariant zakładał nawet występ w meczach z Manchesterem City w ćwierćfinale Ligi Mistrzów (9 i 17 kwietnia). Carlo Ancelotti wypowiadał się spokojnie w tym temacie i jako realny termin podał połowę kwietnia.
Ale okazuje się, że na Courtois trzeba będzie poczekać dłużej. Wszystko dlatego, że 31-latek doznał kolejnej kontuzji kolana podczas treningu. Tym razem chodzi o drugie (prawe) kolano, nie to operowane. Jak relacjonuje dziennik "Marca", Belg schodził z zajęć ze łzami w oczach, jakby spodziewał się najgorszego.
ZOBACZ WIDEO: Karetka na boisku, a piłkarze... dalej grali. Kuriozalne sceny na meczu
Po kilku minutach "Królewscy" potwierdzili, że Courtois zerwał łąkotkę przyśrodkową. Szacuje się, że przerwa w treningach wyniesie od sześciu do ośmiu tygodni, więc można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że dla Belga jest to koniec sezonu.
Początkowo obawiano się najgorszego. Courtois opuszczał trening ze łzami, ale ostatecznie nie doszło do zerwania więzadeł. Niemniej klub, jak i zawodnik zastanawiają się, czy potrzebny jest zabieg.
Latem Real postanowił działać bardzo szybko i w trybie awaryjnym wypożyczony Kepę Arrizabalagę z Chelsea, ale Hiszpan nie spełnił pokładanych w nim nadziei i między słupki wskoczył Andrij Łunin. To on został "jedynką" w drużynie Carlo Ancelottiego i zważywszy na kolejne problemy Courtois, zostanie nią do końca sezonu.
CZYTAJ TAKŻE:
Jego zdaniem Lewandowski nadal jest najlepszym piłkarzem w lidze hiszpańskiej
Klub Polaka ma czwartego trenera w tym sezonie. Poprzedni wytrzymał pięć meczów