Emmanuel Olisadebe był swego czasu jednym z najpopularniejszych polskich napastników. Ulubieniec Jerzego Engela pomógł Biało-Czerwonym awansować na mundial w Korei i Japonii, ale potem jego karierę wyhamowały kontuzje.
Dziś "Oli" mieszka w Nigerii, założył nową rodzinę, ale wciąż śledzi mecze i wyniki polskiej reprezentacji. Jak nas zapewnia wychowanek nigeryjskiego Jasper United, we wtorek wieczorem będzie oglądał decydujące starcie z Walijczykami. Akurat on z meczu z tymi rywalami ma bardzo dobre wspomnienia.
Byłego kadrowicza zapytaliśmy i o tamten pamiętny mecz, ale też o to, czym się obecnie zajmuje i czy prawdą jest, że niedawno otrzymał nietypową propozycję z Polski. Kompletnie niezwiązaną z grą w piłkę.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Jak wspominasz tamten mecz z Walią? Jaka była atmosfera przed tamtym spotkaniem?
Emmanuel Olisadebe, były gracz m.in. Polonii Warszawa, Panathinaikosu Ateny, Portsmouth, Pafos, Hebei Fortune, były reprezentant Polski, 25 meczów, 11 goli:
O ile dobrze pamiętam, Walia miała wtedy w składzie Ryana Giggsa. Już samo to nazwisko wiele mówiło. Ale poza Giggsem było też kilku graczy, którzy występowali wówczas Premier League. To sprawiało, że obawy były u nas naprawdę spore. Nastawialiśmy się na bardzo ciężki mecz.
Strzeliłeś wtedy ważną bramkę na 1:1. Pamiętasz dokładnie tamtą akcję? Nie była to twoja najładniejsza bramka w karierze…
To prawda. Akcję pamiętam bardzo dobrze. To było podanie z prawej strony. Byłem wtedy dość dokładnie kryty przez walijskiego obrońcę, ale ruszyłem na piłkę z ogromną determinacją. Dzięki zdecydowanemu ruchowi udało mi się trochę oderwać od niego i dotknąć piłki. Odległość od bramki była bardzo niewielka. Wystarczyło, że trąciłem piłkę nogą i wpadła.
Teraz znów mierzymy się z Walią na wyjeździe i znów potrzebujemy zwycięstwa. Jak to widzisz?
Jeśli muszę powiedzieć prawdę, to trochę się obawiam tego meczu. W mojej ocenie Walia poczyniła w ostatnich latach duże postępy. Boję się, że to będzie ciężki mecz dla Polski. Według mnie bardzo ważne, aby Polska nie straciła pierwsza gola. Tam mecze często wyglądają podobnie. Walijczycy od samego początku próbują narzucić swoje warunki. Jeśli im się to uda, Polska będzie miała ciężko. Trzeba być maksymalnie skoncentrowanym, bo najgorsze, co się może przydarzyć, to szybka strata gola.
ZOBACZ WIDEO: Eksperci są zgodni. Walia to drużyna "trzy piętra wyżej"
Z perspektywy Nigerii nie śledzisz zapewne bardzo blisko polskiej reprezentacji, ale może się mylę. Jesteś w stanie ocenić obecny potencjał tej drużyny?
Wiadomo, że w ostatnich miesiącach wyglądało to dość słabo. W meczu z Estonią Polska zaprezentowała się dużo lepiej, ale szczerze mówiąc, ciężko mi ocenić obecną drużynę po takim spotkaniu. Rywal był jaki był, a do tego przez większą część meczu grał w dziesiątkę. Na podstawie tego spotkania tak naprawdę nie jestem w stanie dokonać jakiejś głębszej analizy.
A będziesz oglądał wtorkowy mecz?
Oczywiście, że tak!
Polscy kibice pytają czasem co u ciebie słychać. Kiedy poprzednio rozmawialiśmy, mówiłeś, że zajmujesz się budowaniem mieszkań. To aktualne?
Tak. W dalszym ciągu to moje główne biznesowe zajęcie.
Podobno niedawno otrzymałeś propozycję walki od jednej z polskich federacji freak fightów. To prawda?
Tak. Dostałem taką propozycję. To miało być coś a la walki celebrytów.
Odmówiłeś?
Oczywiście, że tak. Nie mogę sobie pozwolić na uszkodzenia mózgu. Natychmiast powiedziałem "nie", bo mam dzieci do wychowania!
A wracając jeszcze na boisko. Mówiłeś, że będzie ciężko, ale jakie przeczucia co do wyniku?
Chciałbym bardzo, żeby Polska pojechała na EURO. I tak, to będzie ciężki mecz, ale wierzę mimo wszystko w awans. Jeśli polskie skrzydła, czyli Frankowski i Zalewski zagrają na top swoich możliwości, to Polska dobrze wypadnie w tym meczu i awansuje. Tego życzę zespołowi. Trzymam kciuki. Powodzenia!
Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty