Portugalski szkoleniowiec po rozstaniu z naszą kadrą narodową szybko znalazł sobie nowe zajęcie i podjął się pracy w Besiktasie Stambuł. Władze tureckiego klubu zaufały byłemu selekcjonerowi polskiej reprezentacji i wierzyły, że zdoła poprowadzić drużynę do sukcesów.
Fernando Santos pracuje tam od stycznia, ale wyniki są dalekie od wymarzonych. Beskitas pod jego wodzą rozegrał piętnaście meczów, z czego wygrał jedynie siedem i obecnie zajmuje w lidze czwartą lokatę.
Zespół ze Stambułu nie ma już żadnych szans na mistrzostwo i coraz głośniej mówiło się o tym, że klub po zakończeniu sezonu podziękuje Portugalczykowi za współpracę.
ZOBACZ WIDEO: "Nie wyobrażam sobie tego". Lewandowski wprost o polskim szkoleniu
Wszelkie plotki zdementował w rozmowie z gazetą "Hurriyet" prezydent klubu - Hasan Arat, który oznajmił, że Fernando Santos wypełni cały kontrakt. Obowiązuje on do lipca 2025 roku i o wcześniejszym rozstaniu nie ma mowy.
Hasan Arat podkreślił również, że szkoleniowiec objął stanowisko w bardzo trudnym momencie i władze klubu mają do niego pełne zaufanie.
- Wierzymy w Fernando Santosa. Ufamy mu. Gdyby było inaczej, nie wyruszalibyśmy razem. Przyszedł w trudnym momencie. Będziemy z nim pracować do czasu wygaśnięcia jego kontraktu - zapewnił prezydent Besiktas Stambuł.
Czytaj też:
Tylko zobacz, kto pojawił się na meczu PSG - Barcelona. "Luksusowy gość"
Enrique i Xavi. Kamery wszystko nagrały