Wielu po ostatnim niepowodzeniu wieszczyło 46-latkowi rychłą dymisję. Ten mimo wszystko przetrwał trudny czas. - Tuż po meczu są tysiące myśli. W głowie wszystko się zapętla, dochodzą jeszcze mocne emocje. Potem jednak przychodzi następny dzień, widać reakcję zawodników, jest rozmowa z właścicielem klubu. To wszystko było dla mnie budujące. Rozmawialiśmy o przyszłości, a nie o tym, by coś zamykać. Dlatego na tym zacząłem się koncentrować - powiedział Mariusz Rumak na konferencji prasowej.
Ewentualna porażka z ŁKS Łódź sprawiłaby, że temperatura przy Bułgarskiej byłaby jeszcze wyższa niż tydzień temu. Czy szkoleniowiec się tego nie obawia?
- Gdybym miał się bać następnego spotkania, to zająłbym się innym zawodem, zwłaszcza że jest na świecie dużo pięknych zajęć. Odbieram tę całą sytuację również tak, że niektórzy chcą uderzyć w Lecha, bo zakładają, że będzie nam trudniej. Ja jestem raczej optymistycznie nastawiony do życia. Poza tym czuję wsparcie zarówno od zawodników, jak i władz klubu - zaznaczył.
- Nie czytam tego, co pisze się o mnie w Internecie, bo po prostu bym zwariował. Każdy miałby to samo na moim miejscu - dodał Rumak.
Trener Lecha chce zajmować się wyłącznie tym, na co ma wpływ. - Koncentruję się na przygotowaniach zespołu. Podpisując umowę tutaj, trzeba mieć w głowie co się może wydarzyć zarówno gdy przegrywasz, jak i wygrywasz. Nie da się na to przygotować, ale trzeba mieć z tyłu głowy, jak ochronić rodzinę i najbliższych.
ZOBACZ WIDEO: 6 lat, a już czaruje. Zobacz, co potrafi syn reprezentanta Polski